Kewin Gruchała: pokażę dobry, techniczny boks

Z 18-letnim Kewinem Gruchałą (1-0) rozmawiam o budowaniu kariery, promotorze i walce na gali w Kałuszynie.

Ireneusz Fryszkowski: Debiutował pan na zawodowych ringach w maju. Jak minęły 4 miesiące na zawodowstwie?

Kewin Gruchała: Minęły bardzo spokojnie i mądrze. Trenowałem dużo pod okiem taty, ale również jeździłem na zgrupowania. Trenowałem pod okiem Alberta Sosnowskiego w Warszawie oraz w Gdańsku pod okiem mojego drugiego trenera Macieja Brzostka.

Jak ocenia pan swój pierwszy występ? Zabrakło nokautu by wejść z butami w zawodowy boks?

Wydaje mi się, że wypadłem dobrze. Nokautu zabrakło, ale cieszy mnie fakt, że wygrałem i pokazałem naprawdę dobry boks.

Będzie pan w takim razie próbował nokautować w Kałuszynie? Przeciwnik ma ujemny rekord.

Nie nastawiam się na nokaut. Chciałbym dobrze się pokazać i wygrać.

W jakiej wadze odbędzie się ta walka? W super półśredniej jak pierwsza?

Tak, dokładnie tak.

A planuje pan przeskakiwać między wagami w dół lub do góry?

Nie. Póki co dobrze się czuję w tej wadze.

Celuje pan w niej w jakiegoś zawodnika, z którym chciałby się sprawdzić? Np. Przemysław Zyśk. Czy to jednak jeszcze za wysokie progi?

Póki co, nie. Przemek jest czołowym zawodnikiem w Polsce. Ja mam jeszcze czas, mam dopiero 18 lat, ale kto wie…. może za jakiś czas.

Jak ustaliliście z promotorem budowanie kariery? Spokojne nabieranie doświadczenia czy może odważne decyzje z mocnymi zawodnikami jeśli pojawią się takie propozycje?

Jasne, że spokojne nabieranie doświadczenia. Mój promotor Krystian Każyszka jest bardzo mądrym człowiekiem, wie co dla mnie dobre.

Dlatego wybrał pan właśnie Rocky Boxing Promotion?

Uznałem, że współpraca z Rocky Boxing będzie dla mnie najbardziej korzystna. Razem z promotorem doszliśmy dość szybko do porozumienia.

A nie chciał pan walczyć w dużej grupie typu Tymex czy Knockout Promotions? Czy nie było propozycji?

Nie było propozycji. Ale wiem. że nawet jakby była to i tak byłbym tu gdzie jestem.

Boi się pan takich sytuacji jak ostatnio mieli Mateusz Tryc czy Przemysław Runowski ze swoimi promotorami? Jak je pan skomentuje?

Nie mi to oceniać, ale szkoda chłopaków… Nie boje się takiej sytuacji, bo wiem, że Krystian jest dla mnie nie tylko promotorem, ale i przyjacielem.

Albert Sosnowski dla równie młodego jak pan Oskara Kapczyńskiego radzi na przyszłość by „otoczył się dobrymi ludźmi, którzy są mądrzy”. Ma pan dobrego promotora, a jak wygląda pozostały pana team?

Zobacz: Albert Sosnowski: czuję się dobrze jako trener >>

Mam także trenera od przygotowania fizycznego, oraz dwóch trenerów bokserskich. Pierwszym i głównym jest mój tata, a drugim trener, który ma dużo wspólnego z boksem zawodowym, gdyż prowadzi Nikodema Jeżewskiego. Jest nim Maciej Brzostek.

Jak wyglądają plany startów do końca roku? Ile jeszcze walk ma pan w kontrakcie?

Do końca roku chciałbym stoczyć jeszcze 2-3 walki. A w kontrakcie mam jeszcze sporo walk, na kilka lat.

Wkrótce walka pana kolegi z grupy Nikodema Jeżewskiego z Adamem Balskim. Kto wygra?

Obydwaj są naprawdę świetnymi pięściarzami, ale wiadomo że kibicuję koledze z grupy. Całym sercem jestem za Nikodemem, ale liczę że panowie dadzą naprawdę dobrą walkę i pokażą świetny boks.

Podpatruje pan Nikodema? Korzysta z jego doświadczenia i umiejętności?

Nie zawsze mam możliwość. Na co dzień trenuję w Chojnicach, ponieważ zostały mi jeszcze 2 lata szkoły. Ale jeśli trenujemy razem – to oczywiście.

Nad czym obecnie pracuje pan z trenerami? Jakie elementy doskonalicie?

Ostatnio pracowaliśmy nad szybkością, dynamiką, siłą i pracą na nogach.

To zobaczymy w Kałuszynie czy coś ekstra?

Pokażę dobry boks, przede wszystkim techniczny boks.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Ireneusz Fryszkowski
fot. Rocky Boxing Promotion

Opublikowane przez: