Mateusz Tryc: Na pewno jestem zagrożeniem

O przejściu z boksu olimpijskiego na zawodowy, promotorach i walce z Tomaszem Gargulą rozmawiam z Mateuszem Trycem, kilkukrotnym medalistą mistrzostw Polski.

Nie wziął pan udziału w ostatnich Mistrzostwach Polski Seniorów, a na swoim profilu społecznościowym napisał: „komuś zależało, żeby mi zaszkodzić”. To przeważyło szalę, że zdecydował się pan podpisać kontrakt zawodowy?

Nie. Plany o przejściu na boks zawodowy były już wcześniej. To nie miało żadnego wpływu. Oczywiście chciałem wystartować i zdobyć tytuł mistrza Polski, ale to nie ucieknie, tylko się odroczy i sięgnę po niego w następnym roku.

Nie rozumiem dlaczego ktoś może nie chcieć startów utytułowanego i jednego z bardziej znanych zawodników boksu olimpijskiego na mistrzostwach Polski?

Na pewno jestem zagrożeniem. Dawno chodziły słuchy, że chcę podpisać kontrakt zawodowy. Myślę, że dlatego.

Ale przecież ostatnio była zmiana władz w Polskim Związku Bokserskim. Stare nawyki jeszcze tam pozostały czy jednak zmienia się na lepsze?

Jakby było dobrze to nie przechodziłbym na boks zawodowy. Póki co jest w drugą stronę. Z roku na rok jest coraz gorzej.

Mówi się czasem, że boks olimpijski i boks zawodowy to dwie różne dyscypliny. Zgadza się pan?

No jak? Boks to boks. Trochę jeden i drugi rządzi się swoimi prawami, ale ja jestem tylko zawodnikiem i robię, to co mam robić czyli walczę.

A dlaczego wybrał pan akurat Fight Events i Sferis KnockOut-Babilon Promotion, a nie innego lub zagranicznego promotora?

Nie chcę być zawodnikiem wyjazdowym, a tylko taką opcję dostałem.

Igor Jakubowski wolałby zagranicznego. O polskich promotorach dla Super Expressu powiedział: „Liczne oszustwa i niewywiązywanie się z kontraktów. W Polsce zawodowstwo jest na poziomie… paraolimpijskim”.

Myślę, że skoro tak mówi, to musi mieć w czym przebierać. To prawda, że nie jest kolorowo i jak wygrywasz walki i jest dobrze – to masz siłę przebicia. Najgorzej jak się podwinie noga, ale takiej opcji nie biorę pod uwagę.

Tomasz Gargula to dobry rywal na debiut zawodowy 22 kwietnia w Legionowie? Niektórzy mówią, że nie powinien już wychodzić do ringu.

Nie mnie to oceniać. Rywali również sobie nie dobieram. Myślę, że to odpowiedni rywal na debiut.

Walka ma trwać 6 rund. Występy w WSB pomogą na takim dystansie?

Na pewno doświadczenie z ligi World Series Boxing pomoże. Tlenowo i kondycyjnie nie miałem jakoś nigdy problemu. Fizycznie czuję się bardzo dobrze.

W jakiej kategorii docelowo będzie pan występował? Półciężka, junior ciężka, czy może ciężka? Wspominał pan kiedyś, że ważył nawet 102 kg.

102 kg, ale tłuszczu. Prowadziłem się niesportowo. Zamierzam boksować w kategorii super średniej.

W super średniej? Na myśl przychodzi mi od razu Jordan Kuliński jako możliwy kolejny rywal.

Ja nie jestem od dobierania rywali tylko boksowania. Z tego co słyszałem Jordan schodzi do średniej. Jeśli zostanie w super średniej jestem za taką walką jak najbardziej.

Będzie pan kontynuował współpracę z Hubertem Migaczewem czy w pana narożniku zobaczymy trenera z grup zawodowych?

Kontynuuję z Migaczewem. To trener z którym znamy się od początku mojej przygody z boksem. Jest doświadczonym trenerem i dla mnie najlepszym.

Promotor zagwarantował panu regularne starty? Ile walk do końca roku zamierza pan stoczyć?

W planie są cztery walki do końca roku.

PBN też? Mateusz Borek oprócz gwiazd Tomasza Adamka i Mateusza Masternaka stawia na rokujących debiutantów.

Super. Jeśli padnie konkretna propozycja to będzie o czym myśleć. Z tego co słyszałem, karta walk jest już jednak pełna.

Powiedział pan w Polskim Radiu, że wyżej ceni medal olimpijski niż pas zawodowego mistrza świata. Jako zawodowiec będzie się pan starał o start na igrzyskach?

Tak. Będę oczywiście. Medal olimpijski jest cenniejszy. W zawodowym boksie są trzy cenione federacje. Można być mistrzem świata jednej, drugiej lub trzeciej, a olimpiada jest jedną i to raz na cztery lata.

Która jest pana walka z Gargulą na karcie w Legionowie?

Tego jeszcze nie wiem.

Przeczytaj także: Dariusz Polmański: chcę zobaczyć jak daleko zajdę >>

Pewnie jedna z pierwszych. Dlaczego kibice nie powinni spóźnić się na debiut zawodowy Mateusza Tryca?

Bo to może nie potrwać całego dystansu.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Ireneusz Fryszkowski

fot. Facebook Mateusza Tryca

Kup bilet na galę w Legionowie. Zobacz walkę Zimnoch – Grant! > 

Opublikowane przez: