Andrzej Wawrzyk – największy wygrany gali PBN

Za nami V edycja gali Polsat Boxing Night. Pożegnaliśmy Tomasza Adamka, Cieślak znokautował Wizarda, Syrowatka zrewanżował się Jackiewiczowi. Mnie zachwycił jednak najbardziej Andrzej Wawrzyk.

Przed galą stawiałem na porażkę Andrzeja Wawrzyka przez nokaut. Twierdziłem, że jak Marcin Rekowski trafi to Wawrzyk siły ciosu nie wytrzyma i przegra przed czasem. Zaznaczyłem jednak na koniec w moim typach, że boks uczy pokory nie tylko bokserów, ale też i kibiców. Taką lekcję odebrałem właśnie ja.

Andrzej Wawrzyk zaprezentował się w mojej ocenie wzorowo zarówno pod względem techniki jak i taktyki. Dobra praca nóg, którą sam był zaskoczony w wywiadach po walce, lewy prosty, unikanie półdystansu, żeby nie nadziać się na mocny cios Rekowskiego. To wszystko dało efekty. Widać także, że praca nad siłą nie poszła na marne. To właśnie Wawrzyk, a nie Rekowski wstrząsał silnymi uderzeniami.

Nabrałem się również jak niedzielny kibic na ważeniu. Podczas gdy Rekowski pod względem wyglądu i rzeźby lepiej prezentował się nawet niż wychwalany za formę Adamek, to Wawrzyk wydawał się lekko nalany. Stare powiedzenie w boksie, że mięśnie nie walczą akurat tutaj sprawdziło się doskonale. Wawrzyk mimo dużej masy szybko się poruszał po ringu, unikał ciosów Rekowskiego, jednocześnie kłując boleśnie swoimi uderzeniami, na tyle skutecznie, ze sędzia przerwał walkę gdy Rekowski był dość dobrze zamroczony.

andrzejwawrzykDlaczego mnie tak to cieszy? Bo przewidując wynik przeanalizowałem na chłodno dotychczasowy repertuar obu pięściarzy. Sercem jednak byłem – co typując zaznaczyłem – za Wawrzykiem, ponieważ jest młody, ma perspektywy, a ta walka pokazała, że nie tylko zrobił bokserski progres, ale doskonale rozegrał ją mentalnie. Zrobił to czego nie zrobił Zimnoch z Mollo, czyli zamiast pójść na wymianę ciosów z mocno bijącym rywalem, unikał tego, zabiegał Rekowskiego, celnie uderzał i w efekcie ustrzelił.

Część komentatorów pisze, że największym wygranym PBN jest Michał Cieślak. Moim zdaniem Michał zrobił to czego od niego oczekiwano i to nawet bez dramaturgii, tradycyjnie w swoim limicie czasowym. Wawrzyk zaś był przez wielu skazywany na porażkę, a jeśli na wygraną to nie przed czasem. Pokazał, że mimo okrutnej porażki z Aleksandrem Powietkinem pozbierał się, wyciągnął wnioski i zrealizował wytyczone cele, które dają nadzieję na podbój nie tylko europejskiego rynku bokserskiego.

Ireneusz Fryszkowski
fot. https://www.facebook.com/Andrzej-Wawrzyk-739323189466273/

Opublikowane przez:

2 komentarze

  1. Mariusz
    6 kwietnia 2016

    Tez obstawialem, że to Andrzej będzie leżał przed czasem.Jednak Andrzej się nie obijał.Dużo motywacji pewnie dał mu „Główka” który udowodnił, że jednak można.
    Teraz tylko czekać na kolejną walka Wawrzyka

    • RingBlog
      7 kwietnia 2016

      Ja dokładnie to samo. Jednak trzeba pamiętać też o innej prawdzie w boksie, żeby nie sugerować się poprzednimi walkami i że bokser nie jest w każdej walce taki sam. 🙂

Brak możliwości komentowania.