Rekord i wygląd nie walczą

Z soboty na niedzielę na gali Top Rank zadebiutowała w USA Kalia Kourouni „Pink Tyson” grecka pięściarska zawodowa z rekordem (11-2) znana z ekstrawagancji, różowego koloru i Hello Kitty, który często jej towarzyszy podczas ważeń.

Na jej rywalkę wyznaczono Carlę Torres – Amerykankę portorykańskiego pochodzenia, której rekord 6 wygranych i 6 przegranych miał dać udany debiut na gali znanego promotora Boba Aruma i wejście z hukiem na amerykański rynek.

Sama „Pink Tyson” walcząca w wadze super piórkowej już zapowiadała, że chce skrzyżować rękawice z Mikaelą Mayer – mistrzynią świata WBO i IBF.

Na ważeniu już nie było jednak tak kolorowo jak w zapowiedziach. Greczynka tradycyjnie dla siebie naparła agresywnie (przekonała się kiedyś o tym – walcząca z nią w przeszłości – również  Bojana Libiszewska) na Torres, która jednak nie pozostała dłużna, zaskoczyła Kourouni mocno ją odpychając i jeszcze na nią wrzeszcząc.

Warto w tym miejscu wrócić kilka lat wcześniej i wspomnieć walkę Carli Torres z większą i silniejszą Jesiccą McCaskill zanim ta została niekwestionowaną mistrzynią wagi półśredniej pokonując legendę Cecilię Braekhus. Torres ustępowała McCaskill tylko rozmiarem, bo technicznie i pod względem celności już nie.

Jasne więc było przed sobotnią walką, że ktoś chyba nie pomyślał kontraktując Torres dla Pink Tyson na miękkie i efektowne wejście na amerykański rynek.

I tak było sobotniej nocy. Pink Tyson przegrała wyraźnie na punkty, było wolniejsza, nie była w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę i przemóc sprytniejszą Torres.

Zagraniczne media piszą: „upset” i „shock” . Ale nie do końca tak było. Śledząc karierę „Pink Tyson” i sposób jej prowadzenia widać było, że forma pozaringowej ekspresji nie szła jednak ze sportową treścią w parze.

Większość jej wygranych to były walki ze słabszymi zawodniczkami o ujemnych rekordach. Przegrała dwa razy – ze znaną w Polsce z walki z Ewą Brodnicką – Viviane Obenauf i z przeciętną Kristiną Shergold. Pink Tyson zawsze towarzyszyło dużo szumnych i buńczycznych wypowiedzi jak chociażby ta: „I have bigger balls than Katie Taylor”.

Znana była również z ogłaszania np. 3 walk w jednym miesiącu, a następnie odwoływanie ich w ostatnim momencie. Do tego dochodziły częste zmiany promotorów i jeszcze częstsze zmiany menedżerów. Zdobyła co prawda ostatnio podrzędny pas WBC International czy pas nieznaczącej federacji WIBF-GBU jeszcze walcząc w Niemczech, jednak ta właściwa kariera w Anglii okazała się tak naprawdę nieudana. Teraz doszedł poważany w skutkach dla dalszej kariery falstart w USA.

Po co o tym pisać, jeśli pewnie nawet mało kto ją kojarzy w Polsce? Ponieważ to doskonały i kolejny przykład, że nawet w boksie zawodowym wygląd, efekt wow na ważeniach i robienie wokół siebie wielkiego halo nie jest często równorzędne z umiejętnościami i rekordem, a w końcu przychodzi ten bolesny moment, gdzie „sprawdzam” mówi underdog z rekordem 6-6.

Pamiętajmy starą bokserską prawdę – rekord i wygląd nie walczą.

fot. Top Rank Boxing

Ireneusz Fryszkowski

Opublikowane przez: