Mariusz Wach: wybrałbym walkę o mistrzostwo świata

Mariusz Wach (36-6, 19 KO) o walce z Hugie Furym (24-3, 14 KO), potencjale Laury Grzyb i mistrzowskich walkach na ostatnią chwilę.

Jak zdrowie i wynik badania na koronawirusa?

Wszystko w porządku. Jesteśmy już po drugim badaniu. Cały team jest czysty. Od soboty byliśmy na 24-godzinnej kwarantannie, podczas której nie mogliśmy wychodzić z pokoju. Mamy wyznaczone swoje piętro, po którym możemy się tylko poruszać oraz możemy zjeżdżać do restauracji i miejsca gdzie jest ping pong i playstation.

Musicie się w tym tygodniu pilnować mając w pamięci, to co stało się z Krzysztofem Głowackim i trenerem Fiodorem Łapinem i skutkami wykrycia u nich COVID.

Nie mamy tutaj kontaktu z nikim z zewnątrz. Wszystkie osoby, które przebywają na tym piętrze są pilnowane przez ochronę. Do tego nie mogą do nas wejść osoby z zewnątrz. Jesteśmy tutaj szczelnie zamknięci i pilnowani.

A gdzie będziecie treningi robić, tarczowanie, jakiś rozruch? Zostało 6 dni do walki.

Mamy na to specjalną salę treningową do tego przeznaczoną. I każdy z teamów zawodników walczących w sobotę zarezerwował tam sobie godzinę dziennie na ćwiczenia.

Będzie jeszcze jeden test na koronawirusa?

Tak. 48 godzin przed pojedynkiem.

Jak prawa ręka? Zdrowa już i w pełni sprawna?

Tak. Wszystko w porządku. Miałem tam nerw przestawiony w łokciu, ale przez to wcześniej dłoń nie do końca sprawną.

Nie będzie takiej sytuacji, że ta ręka zaboli w środku walki i będą problemy z dokończeniem pojedynku?

W trakcie walki nic nie można wykluczyć i wszystko może się zdarzyć. Tego nie można przewidzieć. Może kolano pójść, staw skokowy, biodro, kręgosłup. Ale na dziś wszystko jest u mnie w najlepszym porządku.

Wszyscy mówią, że Hugie Fury będzie dla Mariusza Wacha stylowym koszmarem. Po prostu jest chociażby szybszy. W czym jest szansa, żeby z nim wygrać?

W sile ciosu i w wadze. Jestem większy gabarytowo od niego, cięższy. Mam dłuższy zasięg rąk. I w tym upatruję swojej szansy. To po pierwsze. Ale po drugie – na tym poziomie sportowym nie ma łatwych walk. Czy byłby ten zawodnik czy inny, to też media by pisały, że jest szybszy, wyższy, silniejszy. Na tym poziomie wszystkie walki są naprawdę ciężkie.

Te ćwiczenia, które robił pan z odważnikiem 24 kg na szyję i kark, to dla wzmocnienia głowy przed ciosami?

Odporności na ciosy czy głowy nie da się wzmocnić. Jedynie kark możesz wzmocnić, głowy nie, bo każdy cios robi wrażenie. Wzmacniasz kark, żeby ta głowa mogła jedynie więcej przyjąć i nie promieniował później kręgosłup czy ręce nie bolały.

To będzie przydatne w tej walce? Z jego stylu jednak wynika, że raczej będzie chciał wygrać z Mariuszem Wachem przez wyboksowanie na punkty niż przez nokaut.

Wiadomo, że on jest ruchliwy i zadaje dużo ciosów. Dlatego ja będę musiał skracać ten dystans, bombardować i zamęczać go w półdystansie po dołach, a później wykorzystywać jego zmęczenie.

W walce wieczoru Anthony Joshua – Kubrat Pulew. Jaki typ?

Wiadomo, że Joshua. Choć Pulew też jest niewygodnym zawodnikiem, dużo skacze po tym ringu. Ale Joshua jest dziś na takim poziomie, że Pulew nie ma szans w tym starciu.

W trakcie przygotowań w Dzierżoniowie ćwiczył pan razem z Laurą Grzyb. To perspektywiczna zawodniczka?

Bardzo dobra. Dużo widząca w ringu, dużo potrafi, a pod okiem Piotra Wilczewskiego nabierze jeszcze więcej nowego doświadczenia. Sparowała z naprawdę dobrymi chłopakami i z tego co obserwuję, jest w niej duży potencjał.

Taki, że ma szansę zastąpić Ewę Brodnicką i Ewę Piątkowską zdobywając pasy mistrzowskie?

Na dziś ona ma dopiero cztery walki w boksie zawodowym, ale jak ja bym był jej trenerem czy menadżerem, to gdyby była taka propozycja walki z jedną lub z drugą, to w ciemno bym ją puścił na te dwie zawodniczki.

A Mariusz Wach ma jeszcze szansę dostać propozycję walki o mistrzowskie pasy?

Zawsze jest szansa. Po to ciężko trenuję, mam swoje niemałe wyrzeczenia, że na pewno myślę o takim pojedynku. Jakbym nie miał marzeń i celów, to treningi nie miałyby większego sensu. Po niektórych walkach człowiek mógłby się załamać, ale jak jest cel, to zawsze do niego dąży.

Wziąłby pan walkę o pas mistrza świata siedem dni po walce z Hugie Furym? Hipotetyczna sytuacja jak propozycja dla Michała Cieślaka walki z Lawrence’em Okolie.

Inaczej bym to rozegrał. Nie walczyłbym w sobotę, tylko wybrałbym walkę o mistrzostwo świata.

Cieślak źle zrobił, że zawalczył na Polsat Boxing Night, a nie walczy o mistrzostwo świata?

Michał Cieślak ma swój team, promotora i menadżera, osoby, które mu pomagają. Oni mają jakiś tam plan na niego. Jeśli tak zadecydowali to jest ok. Ale jeśli pytacie się mnie jak ja bym zrobił, to powtarzam – tej walki sobotniej bym nie wziął, ale walkę o mistrzostwo świata. Jeśli jednak oni mają zarys na jego dalszą karierę i zdecydowali się na walkę na Polsat Boxing Night to pewnie wiedzą co robią.

Ostatnia wiadomość jest taka, że rywalem Okolie będzie Nikodem Jeżewski. Jakie ma szanse?

Wiadomo, że walka wzięta na parę dni przed, nie wróży nic dobrego. Do walki o mistrzostwo świata trzeba solidnie się przygotować przez 12 tygodni, każdy etap dobrze rozpisać, zbudować wydolność, siłę, wytrzymałość. Mało kto by odmówił takiej walki, ale żeby dobrze się przygotować i myśleć realnie o zwycięstwie, to taki cykl trzeba przejść. Realnie to są małe szanse. Nie wiemy też w jakim stopniu Nikodem jest przygotowany i czy jest w gazie. Ale wiecie jak to jest. Jak dostanie taką szansę, to myślę, że będzie się chciał pokazać z jak najlepszej strony.

Co po walce z Hugie Furym. Są już nowe propozycje?

Cały czas są jakieś propozycje. Ja z każdym rozmawiam na temat mojej przyszłości. Ale najważniejszy teraz jest dla mnie dzień 12 grudnia i jedyny, o którym mogę teraz rozmawiać. O nowych propozycjach pomówimy 13 grudnia.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Ireneusz Fryszkowski

Opublikowane przez: