Ewa broni WBO. Ewa traci WBC

W piątek Ewa Brodnicka broni pasa WBO. W środę dowiedzieliśmy się, że Ewa Piątkowska bez walki pas WBC straciła.

Ewa Brodnicka broni pasa WBO

To będzie już czwarta walka Ewy Brodnickiej (17-0, 2 KO) o pas WBC. Wersję interim mistrzostwa świata WBO w wadze super piórkowej Ewa Brodnicka wywalczyła w maju 2017 r. Tym razem zmierzy się z Edith Soledad Matthysse (16-10-1, 1 KO), która wcześniej była mistrzynią świata wagę niżej.

To doświadczona zawodniczka konfrontująca się w przeszłości z wieloma znakomitymi pięściarkami oraz różnymi stylami w boksie. Na papierze wydaje się najtrudniejszą z dotychczasowych przeszkód w ringu Ewy Brodnickiej.

Warto odnotować, że kilka lat temu odniosła dwa bardzo cenne i najważniejsze zwycięstwa w karierze. Pokonała dwie zawodniczki z obecnego TOP 10 P4P kobiet. W 2011 r. Danielę Bermudez i w 2015 r. Jelenę Mrdjenovic. Bermudez dziś zajmuje 1. pozycję w boxrec wśród pań bez podziału na kategorie wagowe, a Mrdjenovic od lat uznawana jest za ścisłą czołówkę kategorii piórkowej na świecie.

Jaka jest w rzeczywistości dzisiaj forma Argentynki? Trudno powiedzieć. Zdobyła co prawda ostatnio zawodowe mistrzostwo Argentyny w swojej wadze, ale z informacji z argentyńskich źródeł wynika, że nie prezentowała już tak dobrej formy jak kiedyś. W końcu wiek 39 lat musi już robić swoje.

Dodatkowo na jej niekorzyść przemawia naturalna różnica wag. Ewa Brodnicka jest wyższa, wydaje się silniejsza i ma dłuższy zasięg ramion, a fizycznie nie należy nawet do wagi super piórkowej, bo jak zawsze podkreśla – musi zbijać do niej kilogramy.

Szkoda, że obrony pasa WBO Ewa toczy z mniejszymi zawodniczkami z niższych wag (Sarah Pucek – piórkowa, Janeth Perez – kogucia do piórkowej, Matthysse – kogucia do piórkowej). Można jeszcze wspomnieć o Nozipho Bell, która wagowo odpowiadała Brodnickiej, ale poziom jej umiejętności pozostawiał wiele do życzenia.

W wadze super piórkowej jest wiele ciekawych zawodniczek. Pomijając nawet mistrzynie z innych federacji, mamy warte uwagi i w szczycie kariery, takie jak bokserki: Mikaela Mayer, Terri Harper, Tiara Browne czy Alycia Baumgardner. To konfrontacje z nimi są o wiele bardziej wartościowe niż z zawodniczkami lżejszymi i po tzw. primie.

Być może jednak będziemy świadkiem ekscytującego pojedynku. Ewa Brodnicka zapowiada, że tym razem nie będzie walczyć tylko lewym prostym, ale spróbuje wejść w półdystans. Tutaj akurat upatrywałbym szansę dla Matthysse, która jak każda pięściarka z Ameryki Łacińskiej w bliskich wymianach czuje się jak ryba w wodzie, bije po dołach co dla wysokiej Brodnickiej będzie niebezpieczne, a ciosy wyrzuca seriami w wielu płaszczyznach jak z karabinu.

Po kontrowersyjnym ważeniu przed walką, podczas którego na pocałunek Brodnickiej, Matthysse odpowiedziała uderzeniem w twarz, widać również, że Argentynka jest zdeterminowana i nie przyjechała chyba przegrać.

Ewa Piątkowska traci pas WBC

Niestety, jak dowiedzieliśmy się w środę od promotorów Claressy Shields w stawce jej sobotniej walki z Ivaną Habazin będzie dodatkowo oprócz pasa WBO w wadze super półśredniej również pas WBC dotychczas należący do Ewy Piątkowskiej.

Jak tłumaczy sama zawodniczka – nie miała obowiązkowej obrony przez 6 miesięcy, więc działania federacji są jak najbardziej uprawnione, choć zapewne może dziwić pośpiech WBC i zaskoczenie, że stało się to bez uprzedzenia.

W przypadku Ewy Piątkowskiej mamy całkiem inną historię niż Ewy Brodnickiej na zawodowych ringach. Paradoksalnie po zdobyciu pasa WBC na gali Głowacki – Usyk w Gdańsku we wrześniu 2016 r. kariera „Tygrysicy” stanęła w miejscu.

Odliczając nawet czas zmarnowany przez kontuzje, to 3 walki w ciągu trzech lat, w tym tylko 2 w obronie pasa, a ostatnia w salce bokserskiej w Dzierżoniowie zakrawają na żart, a nie na mistrzowską drogę posiadaczki pasa WBC, określanego przecież mianem „prestiżowego”.

I nie jest to przytyk w stronę zawodniczki, ale w stronę promotora. Ewa Piątkowska wielokrotnie podkreślała, że może jechać walczyć za granicę, a ostatnia decyzja o walce na sali klubu bokserskiego, tylko potwierdziła, że chciała za wszelką cenę podtrzymać aktywność.

Tymczasem Andrzej Wasilewski przez trzy lata zorganizował jej tak naprawdę tylko jedną walkę z Ornellą Domini w listopadzie 2018 r. Pozostałe dwie walki odbyły się gościnnie na galach innych promotorów – Marcina Najmana na PGE Narodowym w maju 2018 r. w obronie pasa z Marią Lindberg i Jerzego Mazura we wspomnianym Dzierżoniowie, który razem z Mariuszem Wachem rozpoczęli działalność promotorską.

Porównajmy również ile walk od września 2016 r. miały główne rywalki Ewy Piątkowskiej z jej kategorii wagowej. Marie Eve Dicaire – mistrzyni IBF z Kanady – 12 walk, Hanna Gabriels – mistrzyni WBA – 6, Chris Namus z Urugwaju – 5. Nawet Mikaela Lauren, która od kilku lat bardziej na poważnie jest już na emeryturze niż w ringu, zaliczyła 6 walk. Jeśli dodamy do tego, że Ewa Brodnicka, miała 7 walk, w tym kilka walk wieczoru, to można śmiało ocenić, że kariera „Tygrysicy” od 3 lat jest źle prowadzona i zwyczajnie marnowana.

Cieszy, że Andrzej Wasilewski na bieżąco zabiega o zmianę werdyktu w walce Głowacki – Briedis. Martwi jednak, że nie wyciąga wniosków ze światowej koniunktury na boks kobiet z korzyścią dla swojej zawodniczki – do środy mistrzyni świata, która straciła pas bez walki.  

Pamiętna walka Ewy Brodnickiej i Ewy Piątkowskiej w 2015 r. to już historia. Od tamtej pory obie zostały mistrzyniami świata, ale ich dalsze kariery ułożyły się całkiem różnie. W sobotę przekonamy się czy „Kleo” utrzyma pas WBO czy może w Polsce nastąpi bokserskie bezkrólewie.

Ireneusz Fryszkowski

Opublikowane przez: