Katie Taylor na P4P musi poczekać

Fenomenalna Irlandka Katie Taylor w boksie zawodowym zbiera pasy mistrzowskie. Musi jednak pokonać kogoś naprawdę znaczącego, żeby wskoczyć do zestawienia P4P.

W sobotę na gali Dillian Whyte – Joseph Parker w obronie pasów WBA i IBF wagi lekkiej zaprezentuje się utytułowana na ringach olimpijskich Katie Taylor (9-0, 4 KO). Tytułów będzie bronić z obowiązkową pretendentką Kimberly Connor z USA o rekordzie 13-3-2, 5 KO.

Złota medalistka w Igrzysk Olimpijskich w Londynie jest już dziś przez niektórych klasyfikowana w zestawieniach P4P kobiecego boksu. Irlandka ma być żeńskim odpowiednikiem Wasyla Łomaczenki. Tak jak on odnosiła sukcesy w boksie olimpijskim i podobnie jak nieprzeciętny Ukrainiec już w pierwszych walkach zawodowych zgarnia mistrzowskie pasy.

Taką ścieżką kroczy też Taylor. W 7. walce zawodowej zdobyła pas WBA, w 9. występie na profesjonalnych ringach wywalczyła pas IBF. Podobnie jak Łomaczenko – choć może nie aż w takim stopniu – imponuje szybkością, pracą nóg i techniką.

Boxrec.com w swojej statystycznej klasyfikacji plasuje ją na 11. miejscu wśród kobiet bez podziału na kategorie wagowe. W swojej wadze ustępuje tylko mistrzyni WBC Delfine Persoon, która z dorobkiem 41 wygranych, w tym 16 przez KO i jedną przegraną jest najlepsza w wadze lekkiej na świecie.

Sobotnia walka nie przybliży ją jednak do wysokiego miejsca w P4P kobiet. Rywalka z Ameryki jest zdecydowanie gorszą zawodniczką niż Victoria Bustos (18-5), której Taylor odebrała pas IBF. To właśnie z Bustos Connor przegrała rok temu. Sobotnia rywalka Taylor nie jest też numerem 1 w rankingu federacji WBA i IBF wagi lekkiej. Nie będzie to więc milowy krok naprzód, a jedynie obowiązkowa obrona.

Być może dlatego na tę chwilę w najnowszym rankingu opiniotwórczego w świecie boksu kobiet portalu theprizefighters.com Katie Taylor nie znalazła się w dziesiątce P4P. Autorzy tłumaczą, że dopóki nie stoczy i nie wygra walki z Delfine Persoon, Amandą Serrano, Laylą McCarter, Melissą St. Vil czy Jeleną Mrdjenovich jest zawodniczką niesprawdzoną i nie może znaleźć się w takim zestawieniu.

Powszechne wyobrażenie kibiców, że Katie Taylor jest w ścisłej czołówce boksu kobiecego wynika nie tylko z doskonałej medialności zawodników sprawnej marketingowo grupy Eddiego Hearna, ale również trochę z braku wiedzy sympatyków pięściarstwa o kobiecym boksie na świecie. Mówi się przecież i dyskutuje – co naturalne – o tych zawodniczkach, które najczęściej pojawią się na szklanym ekranie.

Tymczasem np. o królowej P4P rankingu theprizefighters.com Layli McCarter (42-13-5, 11 KO) zapewne mało kto słyszał, bo jej walk nie zobaczymy w popularnych przekazach telewizyjnych. To samo dotyczy doskonałych pięściarek z Ameryki Łacińskiej szczególnie z Meksyku, które zazwyczaj stanowią połowę wszystkich list P4P.

Eddie Hearn uważany przez niektórych za najlepszego promotora na świecie pracuje już jednak nad tym, żeby Katie Taylor była ikoną kobiecego zawodowego boksu i na stale zagościła w topowych zestawieniach.

Sytuacja może się zmienić już 6 października kiedy to Taylor ma walkę ze starszą z sióstr Serrano – Cindy (27-5-3, 10 KO). Zawodniczka rodem z Porto Rico przeskoczy dwie kategorie wyżej z piórkowej, w której jest mistrzynią federacji WBO i na koncie ma o wiele ciekawsze walki z bardziej utytułowanymi zawodniczkami niż Kimberly Connor.

W dalszym planie jest walka z mistrzynią WBO wagi lekkiej Rose Volante (13-0, 7 KO) i właśnie z Delfine Persoon – posiadaczką pasa WBC.

Jeśli Katie Taylor zunifikuje tytuły wysokie miejsce na liście P4P ma zagwarantowane.

Ireneusz Fryszkowski
Fot. Matchroom Boxing

Opublikowane przez: