Ewa Piątkowska: walka w TVP1 to wielka sprawa

O walce na Narodowej Gali Boksu, boksie kobiet i prestiżu pasa WBC rozmawiam z mistrzynią świata Ewą Piątkowską (10-1, 4 KO).

Do walki w obronie pasa WBC z Marią Lindberg (16-3-2, 9 KO) zostało kilka dni. Jak się pani czuje?

Świetnie. W poniedziałek miałam trening typowo szybkościowy, kilka rund szybkiej, intensywnej tarczy i muszę przyznać, że czuję się znakomicie. Z boku też to dobrze wygląda. Osoby, które na to patrzyły, były pod wrażeniem. Wszystko jest na dobrej drodze i chcę to pokazać w ringu.

Nie obawia się pani rdzy? Tak naprawdę po tak długiej przerwie skacze pani na głęboką wodę.

Nie ukrywam, że to będzie bardzo trudne zadanie – po takiej przerwie od razu wracać taką walką. Ale jeśli miałabym wybierać jakąś walkę o pietruszkę na przetarcie czy walkę o pas, to oczywiście biorę tę o pas. Coś takiego może mnie tylko zmobilizować. Dzięki temu, że rywalka jest mocna, że to jest 10 rund i że jest wysoka stawka, po prostu wzbiję się na wyżyny i mimo przerwy pokażę swój najlepszy boks.

To będzie walka na pełnym dystansie czy może jednak skończyć się wcześniej. Rywalka idzie do przodu, może uda się ją nokautująco skontrować?

Na to nie mogę się nastawiać. Byłoby pięknie, ale nikt jej nigdy nie posłał na deski, więc na pewno ma twardą głowę. Trzeba też pamiętać, że walczyła z zawodniczkami z wyższych kategorii wagowych, w tym dwa razy z Christiną Hammer, która nie zdołała zrobić jej krzywdy. Więc nie spodziewam się, że będzie się przewracała.

Rywalką została Szwedka Lindberg, ale pierwotnie wolała pani inną kandydatkę – Kanadyjkę Marie Eve Dicaire (11-0). Dlaczego?

Wolałam Kanadyjkę z kilku powodów. Przede wszystkim jest niepokonana i znajduje się wyżej w rankingach, więc stwierdziłam, że pokonanie jej da mi więcej. Poza tym walczyła tylko u siebie, więc miałabym taką przewagę, że byłaby to jej pierwsza walka wyjazdowa, co mogłoby ją trochę speszyć. Natomiast Szwedka to stara wyjadaczka. Na niej nie robi wrażenia, że walczy o mistrzostwo świata, że walczy na wyjeździe i na dużej gali. W walce z Kanadyjką widziałam więc więcej do ugrania i większe szanse dla siebie. Nie dogadaliśmy się natomiast dlatego, że promotorzy kanadyjscy chcieli praw transmisyjnych na Kanadę, a poza Polską gala będzie transmitowana w PPV, więc organizatorowi nie było to na rękę. W tej sytuacji nie upierałam się na Kanadyjkę i powiedziałem, że Szwedka też jak najbardziej może być. Ale będzie dla mnie mniej wygodna.

Mistrzostwo zdobyła pani z Andrzejem Gmitrukiem, później trenowała pani z Robertem Złotkowskim, teraz z Andrzejem Liczkiem. Czy zmiany trenerów wzbogaciły pani repertuar umiejętności czy jednak wolałaby pani przez ten okres pracować tylko z jednym trenerem?

Uważam, że co jakiś czas trzeba zmieniać trenerów, bo wiadomo, że każdy wprowadza coś innego. Chyba, że zawodnik z trenerem dobiorą się idealnie pod każdym względem. Mnie się to nigdy nie zdarzyło. Z dotychczasowych trenerów jestem bardzo zadowolona, ale każdy z nich miał oczywiście jakieś cechy czy nawyki, które mi nie pasowały. Ideału jeszcze nie spotkałem i nie liczę, że kiedykolwiek spotkam. Dlatego czasami zmieniam trenera i od każdego staram się wyciągnąć jak najwięcej.

Narodowa Gala Boksu Andrzej Gmitruk

Ostatnio podano, że Mariusz Wach wypadł z walki wieczoru. Dla pani jednak jest to dobra informacja, bo walka z Lindberg będzie tuż przed walką wieczoru w przekazie głównej anteny telewizji publicznej TVP1. To nie stresuje jeszcze bardziej? Będą patrzeć na panią setki tysięcy widzów, a może i miliony.

Jedno z gorszych uczuć, jakie może towarzyszyć podczas przygotowań do walki to takie, że i tak mało kto to obejrzy i że nikt się nie tym interesuje. To codzienność większości bokserów amatorskich. A sport zawodowy jest po to, by ludzie go oglądali. To, że będę pokazywana przez TVP1 jest dla mnie świetną informacją i bardzo się cieszę, że moją walkę obejrzy tyle osób, bo to będzie na pewno największa oglądalność z moich dotychczasowych pojedynków. To jeszcze bardziej mnie mobilizuje. Wszystko tutaj jest na topie. I rywalka z najwyższej półki, i najważniejszy pas, i wielka gala, i transmisja w otwartej telewizji. Po prostu wymarzony scenariusz, więc o tej rdzy muszę zapomnieć i boksować tak, jakbym tej przerwy nie miała.

I do tego Michael Buffer. Będzie zapowiadał pani pojedynek?

Tak. O właśnie, jeszcze to. Więc naprawdę tych emocji będzie dużo. Ale po prostu trzeba stanąć na wysokości zadania i zrobić swoje. Nie speszyć się tym wszystkim.

Wyjaśnijmy jeszcze raz tym kibicom, którzy dziwią się dlaczego nie walczyła pani przez tak długi okres. Oprócz kontuzji co takiego się stało, że prawie dwa lata nie było pani w ringu?

Najpierw miałam propozycję walki w Szwecji. Poprosiliśmy o przesunięcie z powodu mojej kontuzji. Później już Mikaela Lauren nie była zainteresowana, bo wybrała walkę z Cecilą Braekhus, więc czekaliśmy. Później miałam walczyć w Kanadzie. W międzyczasie pojawił się pomysł obrony pasa w Nysie. Okazało się, że jednak nie mogę tam walczyć, więc wróciliśmy do rozmów z Kanadą, a promotorzy Kanadyjki powiedzieli, że niestety mają już inną rywalkę. Więc zamknęła mi się opcja tu i tu. Kolejną propozycją była już oferta na PGE Narodowy, którą od razu przyjęłam, zaklepałam i zapowiedziałam, że cokolwiek by się nie działo, to już muszę zaboksować.

Teraz już powinno być z górki. TVP podpisała z pani grupą umowę o współpracy. Ile pani ma jeszcze zagwarantowanych pojedynków w 2018 r.?

Na razie nie rozmawiałam o tym. Chcę wrócić, a później usiądziemy i zobaczymy, jakie są możliwości. Chciałabym zaboksować właśnie na jednej z tych gal w Polsce – transmitowanej w TVP – jeszcze w tym roku.

Jeśli chodzi o TVP to występuje też pani tam jako ekspert boksu w jej programach sportowych. Czy to już się przełożyło na popularność? Ktoś zaczepia na ulicy i mówi: „O! Widziałem panią w Sportowym wieczorze”?

Już od jakiegoś czasu zdarzało mi się, że ludzie interesujący się sportem zaczepiali mnie na ulicy. Myślę, że po tej gali nastąpi większy przeskok. Pokazać się w otwartej telewizji w co-main evencie to jest coś wielkiego i spodziewam się większej oglądalności, niż w moich dotychczasowych walkach. Dla sportowca najważniejsze jest, by ludzie oglądali jego występy na żywo. Wszystkie inne programy to dodatek.

A boks kobiet w Polsce jest już na tyle popularny jak być powinien?

Idziemy powoli do przodu. Nie jest tak źle jak w niektórych krajach, ale też nie tak dobrze, jak mogłoby być. Myślę, że jesteśmy gdzieś pośrodku. Również od nas, zawodniczek zależy, jak to zostanie poprowadzone. Bo z jednej strony trafiamy na spory opór, a z drugiej jednak polscy promotorzy dają nam miejsca na galach. I to nie w przedwalkach, kiedy jeszcze nikogo nie ma na sali, tylko w dobrych miejscach na kartach walk. Wszystko jest w naszych rękach. Trzeba pokazać dobry boks, ale też osobowość, żeby ludzie chcieli nam kibicować. I na tym budować nasze kariery.

Nie jest może jednak też tak, że problemem jest liczba zawodowo boksujących kobiet w Polsce? Mamy 10 pięściarek zawodowych w Polsce, podczas gdy w Meksyku boxrec.com odnotowuje aż 287. Może po prostu trudno tą dziesiątką zainteresować kibiców bokserskich?

Wow! Rzeczywiście duża różnica. Ale myślę, że sporo leży w rękach telewizji, bo nawet mając mniej zawodniczek – jeśli postawi się na nie – można spopularyzować boks kobiet. Ja cały czas twierdzę, że najlepszym rozwiązaniem byłyby walki między polskimi zawodniczkami, które wzbudzają najwięcej emocji i które teoretycznie są łatwe do zorganizowana. Ale wiemy, jakie są teraz relacje między promotorami. Weszła też nowa telewizja – mieszanie zawodników i zestawianie ich ze sobą stało się jeszcze trudniejsze. Wątpię więc, żeby to się ziściło i żebym mogła na przykład zawalczyć z innymi Polkami, albo żeby one walczyły między sobą. Ale wystarczy poczytać, co piszą kibice bokserscy żeby zobaczyć, że to są dla nich najbardziej atrakcyjne walki.

Ci kibice zarzucają jednak często, że boks kobiet jest mało efektowny i jest tylko dla koneserów. Z czego to może wynikać?

Oczywiście, ale to jest – jak wielokrotnie wspominałam – kwestia rękawic. Musimy zakładać większe rękawice niż mężczyźni, którzy ważą tyle, co my. A druga kwestia to krótsze rundy. W 2 minuty trudniej jest znokautować rywalkę, niż podczas 3-minutowych rund. Gdyby zrównać szanse i dać nam rękawice 8-uncjowe i rundy 3-minutowe, to od razu posypałyby się nokauty. Nie każda zawodniczka potrafiłaby nokautować, ale wiele by zaczęło. W ten sposób boks kobiet zdobyłby popularność. Wiele osób narzeka na boks kobiet, ale jak już zobaczy kobietę, która boksuje w męskim stylu, jak np. Katie Taylor, to są zachwyceni.

Narodowa Gala Boksu Ewa Piątkowska wywiad

Promotorzy boksu w Wielkiej Brytanii i USA, a więc na dwóch najważniejszych dla boksu rynkach zaczęli inwestować w boks kobiet. Podpisują kontrakty z pięściarkami i dają im nawet walki wieczoru na swoich galach. Czyli coś rusza do przodu. Nasi promotorzy będą jeszcze bardziej inwestować w boks kobiet?

W USA i Wielkiej Brytanii jest to teraz bardzo widoczne. Telewizja HBO pokazała po raz pierwszy walkę kobiet na żywo i bardzo się cieszę, że właśnie Cecilia Braekhus dostała taką szansę. To jej się należy po tylu latach świetnej kariery. Ludzie byli zadowoleni i oglądalność była dobra. Pamiętam nawet, że jeden kibic napisał na Twitterze taki komentarz: „Podobała mi się ta walka i nienawidzę siebie za to”. Jest więc coś takiego, że jak pokaże się dobry boks kobiet, to można niektórych przekonać. I myślę, że to właśnie telewizja musi odegrać największą rolę, bo jeśli te walki będą pokazywane tak jak dotychczas w USA, gdzieś w undercardzie i nie na żywo, to nigdy się to nie rozwinie. Samymi wywiadami czy występami w programach śniadaniowych się tego nie wywalczy. Pokazywanie walk na żywo to najlepsza droga. Polska widać idzie już tym tropem. To, że dostałam walkę w TVP1, to wielka sprawa. To jest coś, o czym jeszcze kilka lat temu nie mogłam marzyć.

Taką pięściarką w USA mającą odrodzić światowy boks kobiet jest Claressa Shields. Zapowiedziała, że wyzwie wszystkie najlepsze dziewczyny z topu w wagach pomiędzy 154 a 168 funtów. Wzięłaby pani z nią walkę?

Jeśli rzeczywiście ona zbiłaby wagę do mojej kategorii, to pojechałabym do Stanów na walkę z nią. Przecież to jest spełnienie moich marzeń – pokazać się w USA na dużej gali z tak wielką gwiazdą. Nie ma problemu. Czekam i zobaczę, czy rzeczywiście będzie schodziła z wagą. Jestem bardzo ciekawa jej walki z Hanną Gabriels – mistrzynią WBO i WBA z mojej kategorii, później być może z Christiną Hammer. Ja jestem gotowa i mam nadzieję, że doczekam tego.

Shields śledzi chyba pani karierę. Na Twitterze napisała o walce na Narodowym i transmisji w TVP: Yesss, Women’s boxing is on fire.

Zrobiłam wpis o mojej walce z Lindberg i chciałam oznaczyć Shields oraz Cecilę Braekhus, czyli kobiety, które są świetnymi ambasadorkami boksu kobiet, ikonami, wokół których jest on odbudowywany. Chciałam pokazać, że i w Polsce – o której być może mało słyszały – też coś zaczyna się dziać. Trzeba się wspierać, bo jest nas mało i niestety przez wiele osób, również przez środowisko bokserskie, nie jesteśmy najlepiej traktowane, więc tylko razem możemy to zrobić.

Broni pani mistrzowskiego pasa federacji WBC. Na czym polega podkreślany często przez zawodników, którzy go zdobyli jego prestiż? Bo niektórzy eksperci bokserscy zarzucają jej negatywne praktyki podobne do innych federacji, manipulowanie rankingami czy ostatnio pobłażliwość w stosunku do Canelo Alvareza.

Od lat był to najważniejszy pas, posiadali go najlepsi zawodnicy. Taka jest tradycja. Ale rzeczywiście obserwuję ich działania i też się nie zgadzam ze wszystkimi decyzjami federacji WBC. Ale nie ma co oczekiwać od kogokolwiek, że będzie krystaliczny. Każdy ma swoje interesy, ma zawodników, których chce promować czy takich, z którymi nie chce współpracować. Nie ma co się spodziewać, że wszyscy będą zadowoleni. W każdym razie od lat jest uznane w boksie, że ta właśnie federacja jest najważniejsza, najbardziej prestiżowa i zielony pas jest marzeniem każdego zawodnika. Myślę, że większość osób się zgodzi, że jest to nadal najlepsza federacja.

Mimo wszystko wydaje mi się to dość ryzykownym stwierdzeniem. Natomiast z tymi ocenami pasów chyba musimy być ostrożni, bo po naszym ostatnim wywiadzie wybuchła niezła awantura w mediach w sprawie pasów m.in. Agnieszki Rylik.

Tak. Jeśli jednak spojrzymy na posiadaczki pasów WBC na świecie, to jest to śmietanka. Shields, Braekhus, Hammer, Delfine Persoon, Erica Farias, wcześniej Layla Ali. To są naprawdę świetne nazwiska i myślę, że akurat w boksie kobiet nikt nie ma wątpliwości, że to jest ten najważniejszy pas.

W takim razie to chyba dodatkowa presja na pani. Pozostaje nic innego jak potwierdzić prestiż pasa WBC i wygrać z Lindberg zdecydowanie i w efektownym stylu.

Byłoby pięknie. Ale jak wchodzę do ringu, to nie myślę o tych wszystkich rzeczach, po prostu patrzę na rywalkę i traktuję to jak każdą inną walkę. Nie jest tak, że wnoszę jakiś wielki bagaż presji do ringu. Chcę po prostu wygrać każdą rundę. Taki jest mój cel.

Nie będę pytał o plany po walce, bo zawodnicy zawsze odpowiadają, że koncentrują się na tej najbliższej. Zapytam o te ostatnie 24 h przed walką, ten czas po ważeniu? Wyciszenie, spacer, jakieś specjalne motywowanie się?

Tym razem będzie inaczej niż zazwyczaj. Zawsze jak walczyłam, to wyjeżdżałam do innego miasta, miałam swój pokój w hotelu. Tutaj zdecydowałam, że zostanę w domu. Organizator pytał, czy chcę mieszkać w hotelu, ale powiedziałam, że zostanę u siebie. Będę więc mogła te ostatnie chwile spędzić w domu, co będzie miłą odmianą. W dzień walki mam zamiar przejść się na spacer, może do parku. Poza tym będę leżała, coś poczytam. Zmotywuję się, przypomnę sobie wszystkie lata ciężkiej pracy, które prowadziły mnie do tego dnia. Te 10 lat, które minęły, miały doprowadzić mnie właśnie do takiego momentu. Do walki o mistrzostwo świata WBC na stadionie, choć takiego nie było nawet w moich marzeniach. Walki, którą zapowie Michael Buffer, a na żywo pokaże telewizja publiczna. Wszystkie moje marzenia się teraz spełniają i wystarczy tylko, że wyjdę i zrobię to, co mam zrobić w ringu. Z takim nastawieniem pojawię na Narodowym – w bojowym nastroju, ale też ze spokojem, bo wiem, że jestem dobrze przygotowana.

Ostatnie słowa do kibiców przed walką?

Zapraszam wszystkich na Stadion. Jak już tam będziecie, zachęcam do kibicowania, bo to naprawdę pomaga zawodnikom. A osoby, które nie mogą przyjechać, zapraszam przed telewizory do TVP Sport, TVP1 i na stronę TVP. Możecie nas zobaczyć za darmo. Wspierajcie nas, bo jak ta gala się uda, jak wszystko wypadnie pozytywnie, to będziemy mieli więcej takich wydarzeń.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Ireneusz Fryszkowski
fot. ringblog.pl

Opublikowane przez: