PBN na piątkę. Organizacyjnie i sportowo

Gala Polsat Boxing Night Noc Zemsty zakończyła się organizacyjnym i sportowym sukcesem. Kibice i bokserscy eksperci mogą być zadowoleni.

Pod względem sportowym karta walk prezentowała się jak na polskie warunki niemal wzorowo. Mimo, że w ostatnim momencie wypadł dobry rywal Damianowi Jonakowi, a kibice narzekali trochę na rywalkę Ewy Brodnickiej Sarę Pucek, to duża liczba pojedynków, znane nazwiska, pasy w stawce i w większości otwarte wyniki miały zapewnić dobry boks i emocje.

I zapewniły już od samego początku gali. Była zacięta walka Chudecki – Wrzesiński, taka sama Wierzbicki – Żeromiński z klarownym wyjaśnieniem kto był lepszy. Kolejną walkę Robert Parzęczewski zakończył efektownie przed czasem.

Zobaczyliśmy też bardzo dobry, inny od prezentowanego w poprzednich walkach boks Ewy Brodnickiej. Przygotowania z Gusem Currenem nie poszły w las. I nie jest to tylko moja opinia, ale pozytywnie o jej zmianie stylu wypowiadali się kibice dotychczas sceptycznie nastawieni do mistrzyni WBO.

I tylko w środku gali gdy walczył Damian Jonak z rywalem zapewnionym w awaryjnym trybie na zastępstwo „powiało trochę Nysą”, gdyż Argentyńczyk Marcos Jesus Cornejo okazał się z napompowanym rekordem 19-1, 18 KO „krypto bumem”.

Potem znowu pojawiły się prawdziwe szachy bokserskie, które obserwowaliśmy w pojedynku Balski – Graczow. Wydawało się, że Rosjanin wciąga powoli naszą nadzieję wagi cruiser na głęboką wodę, ale ostatecznie Adam nie dał się zatopić i wygrał pewnie na punkty. Ten matchmaking był bardzo dobry. Celne lewe proste Graczowa powinni puszczać w szkółkach bokserskich. Dobra lekcja pięściarstwa. I dla kibiców i dla samego Balskiego.

Najbardziej oczekiwałem na pojedynek rewanżowy Masternak – Kalenga i nie zawiodłem się. Master zebrał wiele pochwał. To był jeden z jego najlepszych pojedynków w karierze. El Toro, czyli byk nie szarżował tak jak zapowiadał. Za to Mateusz był na tyle precyzyjny, a jego ciosy bolesne i niszczycielskie, że Francuz nie wyszedł do kolejnej rundy.

Jeśli chodzi o walkę wieczoru Adamek – Abell przyznaję, że nie byłem zwolennikiem tego zestawienia. Obawiałem się o zdrowie naszego mistrza w przypadku gdy Abell trafi tak jak trafił Zimnocha w Radomiu. Byłem tam, widziałem to z bliska i czułem grozę patrząc na tego amerykańskiego tura.

Jednak sobotniego wieczoru to Abell martwił się swoje zdrowie co chwilę lądując na deskach. Adamek pokazał klasę dawnego mistrza nie dając mu żadnych szans na pokazanie siły jego ciosu. Rozegrał go jak uczniaka dodatkowo pokazując gdzie w świecie boksu jest Krzysztof Zimnoch, który z Amerykaninem poległ w bardzo brutalny sposób.

Nie sposób nie wspomnieć o doskonałej organizacji Polsat Boxing Night. Reklama, zapowiedzi, profesjonalne konferencje prasowe, jasne i na czas informacje dla mediów, ważenie, dobór rękawic. Grupa MB Promotions wysoko zawiesiła poprzeczką i dla organizatorów Narodowej Gali Boksu 25 maja, jak i dla grupy Sferis Knockout Promotions Andrzeja Wasilewskiego, której gale będą teraz prezentowane w TVP.

Zobaczymy już niedługo czy konkurencja wyciągnęła wnioski z kolejnej edycji Polsat Boxing Night. Miejmy nadzieję, że tak. Dla dobra zawodników kontraktując im atrakcyjnych rankingowo rywali, ale także dla kibiców boksu, bo ich zadowolenie przekładające się na zakup biletów czy PPV, a więc powodzenia biznesu jest najważniejsze.

Ireneusz Fryszkowski
fot. Mariusz Konfiszer, MB Promotions

Opublikowane przez: