Zimnoch: „Jem, śpię i trenuję”. Sprawdzam – powie Rekowski

22 października w sobotę w Wieliczce Krzysztof Zimnoch stanie przed ciężkim zadaniem w walce z Marcinem Rekowskim. Jeśli wygra odbędzie się rewanż z Mikiem Mollo. Czy to jest słuszna droga?

Czytając różne komentarze na temat Krzysztofa Zimnocha (19-1-1, 13 KO) odnoszę wrażenie, że ma więcej przeciwników niż kibiców swojego boksu. Padają zarzuty, że jest za słaby na wagę ciężką, a styl ma wybitnie amatorski. Krytyków nie przekonuje nawet jego słynne zwycięstwo z Deontay’em Wilderem – obecnie mistrzem WBC z czasów uprawiania boksu olimpijskiego.

Krzysztof Zimnoch ostatnimi walkami również w pewnym stopniu daje paliwo takim opiniom. Przegrana – choć kontrowersyjna – z Mikiem Mollo (21-6-1, 13 KO) czy wygrana o niskiej jakości z Konstantym Airichem (23-18, 18 KO) budziły wątpliwości nie tylko u internetowych hejterów, ale także u ekspertów czy jego własnych promotorów.

Andrzej Wasilewski – szef Sferis Knockaut Promotions publicznie w telewizji po jednej z walk zwracał uwagę na słabą pracę nóg Krzysztofa. Gdy obejrzymy w jak prosty sposób 38-letni Airich biorący walki na telefon znajdował drogę do głowy Zimnocha, który młodszy i szybszy miał więcej atutów by zdominować wyboksowanego niemieckiego boksera, znaki zapytania mogą się pojawiać.

„Jem, śpię i trenuję”

Tym bardziej, że Krzysztof Zimnoch od jakiegoś czasu trenuje wydawałoby się w komfortowym środowisku, o którym wielu zawodowych bokserów mogłoby pomarzyć. Wielka Brytania i Londyn z dala od toksycznej atmosfery w Polsce wokół jego osoby, gdzie kibice grillowali Krzysztofa angażując się w jego konflikt z Arturem Szpilką, dawała nadzieję, że Zimnoch poskłada się przede wszystkim mentalnie i odpocznie od tego napięcia, które zapewne wpływało również na jego boks.

Krzysztof Zimnoch treningZ drugiej strony, nowe, ale i prężne otoczenie bokserskie. Nowy trener, bokserzy i sparingpartnerzy z najwyższej półki brytyjskiej szkoły boksu, która obecnie święci najlepsze triumfy na świecie. Jak sam Krzysztof w wywiadach wielokrotnie powtarza: „Jem, śpię i trenuję”. Sytuacja z perspektywy Polski tylko do pozazdroszczenia.

O takich warunkach marzy każdy bokser zawodowy w Polsce, nawet ten z dorobkiem, bo jak wiadomo boks nie rozpieszcza. Najlepszym przykładem jest sam Zimnoch, który w ostatnim wywiadzie przyznał, że jeszcze nie tak dawno otwierał pustą lodówkę, bo nic mu się nie układało.

Zimnoch – Rekowski

W walce Zimnoch – Rekowski powszechnie daje się szanse 50/50. Zimnoch jest młodszy, lotny na nogach i lepszy technicznie. Marcin Rekowski (17-3, 14 KO) silny i z nokautującym ciosem. Sam nie wiem kto ma większe powidoki na wygraną w tym pojedynku, choć wolałbym, żeby to był jednak Krzysztof Zimnoch. Ma przed sobą jeszcze kilka dobrych lat boksowania i umiejętnie prowadzony może otrzymać jeszcze propozycję ciekawej walki.

Rewanż Zimnoch – Mollo?

Ale zapowiadany przez promotora Tomasza Babilońskiego rewanż z Mikiem Mollo niestety taką nie jest. To raczej szansa dla Amerykanina na zarobienie pieniędzy w Polsce, w przerwie między pracami na wysokościach. Dla Polaka duże ryzyko i stagnacja – nawet w przypadku wygranej – w karierze. Dla kibiców zaś ciągły brak odpowiedzi na pytania w którym miejscu tak naprawdę jest Krzysztof Zimnoch oraz czy przegrana z Mollo i kiepska wygrana z Airichem to były tylko wypadki przy pracy i błędy poprzedniego trenera CJ Husseina czy jednak coś jest na rzeczy.

Nie dowiemy się tego nie konfrontując Zimnocha np. z europejskim aktualnym zapleczem wagi ciężkiej jak chociażby Dereck Chisora, Adrian Granat, David Price, Robert Helenius, Michael Wallisch, a więc nazwiskami z którymi mógłby nawiązać walkę, a które dla niego stanowiłyby – według mojej oceny – wysoką, ale boksersko dobrą jakościowo poprzeczkę.

Na drodze w realizacji takiego ewentualnego scenariusza w sobotę stanie Marcin Rekowski. Będzie Zimnochowi ciężko ograć silnego rywala, ale wygrać musi zdecydowanie. Czas leci, a dla 33-letniego boksera i jego promotorów walki ze starszymi bokserami, którzy pięściarstwo traktują jako dodatek do pracy zawodowej nie powinny być już atrakcyjnym wyzwaniem.

Ireneusz Fryszkowski

fot. www.facebook.com/zimnochkrzysztof, ringblog.pl

Opublikowane przez:

Jeden komentarz

  1. Jakub
    19 października 2016

    Zimnoch ”jem, spie i trenuje” powtarza jak Adamek ”jestem zdrowy, jak Bóg da”. Zimnoch nadal wygląda jak crusier. Watpie by nagle zanotował progres po jednym obozie z nowym trenerem (którym już z koleij?)Wydaje mi się że swój prime miał, a teraz będzie tylko regres.

Brak możliwości komentowania.