O promocji początkującego zawodowca, polskich półciężkich i najbliższych walkach Polaków rozmawiam z Piotrem „FuryBox” Podłuckim (1-0) – warszawskim bokserem.
Skąd pseudonim ringowy FuryBox? Jakieś nawiązanie do Tysona Fury’ego?
Nie. Nic z tych rzeczy. Tak nazywali mnie koledzy z klubu Feniks Warszawa na warszawskiej Pradze, gdzie kiedyś trenowałem. Zawsze na sparingach po otrzymaniu ciosu wpadałem w furię i tak już zostało… Mówili „otwórz puszkę – fury wyskoczy”, tak jak puszka Pandory.
Dba Pan o wizerunek w świecie mediów. Koszulki FuryBoxTeam, własne logo, film promocyjny, profesjonalne zdjęcia na profilu społecznościowym. Jak na zawodnika z 1 walką zawodową duża promocja.
Nie ukrywam, że to dla mnie ważne, ponieważ chcę walczyć i pracować nad rekordem. Mam odpowiednie osoby od spraw promocji, ja skupiam się tylko na treningach.
A grupa AG Promotion? Jest Pan zadowolony z promotora?
Z AG Promotion miałem swój debiut w Ełku. Nie łączy nas kontrakt promotorski, więc jestem wolnym zawodnikiem, który promuje się samodzielnie z niewielką pomocą przyjaciół i bliskich.
Może warto zwrócić uwagę Andrzeja Wasilewskiego, który dla swoich zawodników staje na rzęsach by załatwić dobre walki?
Tuż po występach w Husarii zostałem sparingpartnerem w Knockout Promotions. Przez jakiś rok sparowałem zawodnikami pana Andrzeja Wasilewskiego. Większość z tych sparingów wygrywałem, a mimo to nikt się tam mną nie zainteresował. Na późniejszych sparingach w Legia Fight Club z Norbertem Dąbrowskim i Darkiem Sękiem, zobaczył mnie trener Gmitruk i zaproponował współpracę.
A Sylwia Koperska czy Tomasz Turkowski, którzy postanowili pomagać w promocji bokserom, niektórym Pana kolegom. Szuka Pan takich kontaktów?
Na takich właśnie kontaktach w polskim boksie zawodowym mi zależy i staram się je pielęgnować. Szykują się niebawem dla mnie walki, ale tylko tyle mogę na tym etapie powiedzieć.
Pytam o to, bo zastanawiam się jak początkujący bokser zawodowy może się wypromować. Po gali Marcina Najmana, którą transmitowała telewizja przetoczyła się ciekawa dyskusja. Jeden z blogerów bokserskich zauważył „Przykre jest, że opinia publiczna nie pozna wielu prawdziwych sportowców, a klauna”. Słuszna uwaga?
Mówią, że chcieć to móc… Co do drugiego pytania, to nie mnie to oceniać. Ja chcę tylko walczyć z najlepszymi zawodnikami w Polsce i na świecie dlatego dążę do tego. Wiem, że przy okazji mogę dać kibicom niezapomniane sportowe emocje i staram się to pokazać jak najlepiej.
Napisał Pan na swoim profilu społecznościowym: „Rzuciłem pracę, wziąłem kredyt poszedłem na zasiłek dla bezrobotnych! Opłaciło się ciężko pracować i zaryzykować!”. Dobrze zrozumiałem, żyje Pan z boksu?
Po zmianie sposobu na życie zarobiłem trochę pieniędzy w reprezentacji Hussars. Zarabiałem jako sparingpartner, pozyskałem prywatnych sponsorów którzy mi pomagają. Moi bliscy kupili mi sprzęt bokserski, zaczynamy zarabiać nieco na koszulkach. Można powiedzieć, że żyję tylko z boksu, bo praca i sport wyczynowy nie idą ze sobą w parze.
W boksie zawodowym trzeba błysnąć by być zauważonym – najlepiej efektowanym nokautem. Zgadza się Pan?
Ma Pan całkowitą rację. Nokauty przyjdą wraz z walkami.
Ale w ostatniej walce – debiucie zawodowym chyba tego zabrakło. 12 grudnia 2015 r. pokonał Pan Dmitrijsa Ovsjannikovsa na punkty i nie był z tego pojedynku do końca zadowolony.
Tak, to była pierwsza zawodowa walka i wiele rzeczy w tej sytuacji mnie zaskoczyło, głównie to że byłem spięty w ringu. Usiłując znokautować przeciwnika wystrzelałem się za szybko i zabrakło sił w ostatniej rundzie. W sumie dobre doświadczenie, poczułem zawodowy ring i następną walką zaskoczę kibiców.
Następną, czyli 2 października na gali Andrzeja Gmitruka?
Być może, ale nie jesteśmy tej daty pewni. Prowadzimy też rozmowy odnośnie występów na innych galach.
Jakich? 22 października w Wieliczce czy może PBN 5 listopada?
15 października Granda Pro w Legia Fight Club.
Co Pan zmienił w swoim boksie od debiutu, aby zaskoczyć kibiców?
Zmieniło się wiele. Zmieniłem zupełnie przygotowanie fizyczne. Wypracowałem solidną kondycję, jestem zdecydowanie szybszy, silniejszy, pewniejszy siebie. Potwierdzają to sparingi, w których pomagają mi koledzy i potwierdzę to również w ringu.
Zobaczymy Piotra Podłuckiego w furii?
Oczywiście, ale tylko w odpowiednich momentach.
Chyba musi Pan w ringu w nią wpaść. Pana konkurencja w półciężkiej nie śpi. Na topie z prospektów są obecnie Paweł Stępień, który wystąpi na gali Głowacki – Usyk, Jordan Kuliński czy Daniel Bociański.
Stępnia i Kulińskiego znam, a Bociańskiego widziałem na żywo w walce. Gdybym dostał propozycje walki z tymi zawodnikami nie zastanawiałbym się chwili. Wiem, że obecnie mogę podjąć wszystkich polskich półciężkich i zdominować polska półciężką na lata. Dlatego czekam na propozycje, nigdzie się stąd nie wybieram i robię swoje.
Wszystkich? Matyję i Parzęczewskiego? A nawet Sęka i Fonfarę?
Mówiąc o sparingach w Knockout Gym miałem na myśli również Marka. Parzęczewski chce za walkę ze mną 20 000 euro. Suma zdecydowanie za duża jak za takiego zawodnika. Z Darkiem sparuję w AG Promotion i nie ukrywam, że chciałbym bardzo z nim zaboksować. Wspomniałem o naszym podwórku, a Andrzej za oceanem i wolałbym spotkać się z nim na treningu niż w ringu.
Ma Pan za sobą karierę amatorską. Walczył w WSB. Jak ocenić występy naszych bokserów na Rio? Zapowiadano medale, a skończyło się niesmakiem.
Boksowałem w WSB w meczu z Meksykiem, na który przylecieliśmy dzień przed galą. Zero aklimatyzacji i profesjonalizmu. To było w 2014 roku, ale jeśli nadal tak wyglądają wyjazdy reprezentacji, to Rio mnie nie dziwi.
Patryk Szymański mówił, że na kadrze na śniadanie dawali smażoną kiełbasę z cebulą. PZB należy zaorać?
Może nie wszystkich zaorać, ale wszystkich tych, którzy żyją nadal w latach 80. Powiem szczerze, że w moim przypadku amatorka była małym przystankiem do zawodowstwa, dlatego nie interesuje się tym obecnie.
To potypujmy najbliższe walki. Głowacki – Usyk. Bukmacherzy stawiają na Ukraińca.
Boks to boks. Sercem i głową jestem za Głowackim.
Pana waga. Dąbrowski – Stępień na tej gali. Norbert nie może chyba tego nie wygrać, jeśli myśli o dużych walkach.
Dokładnie, Norbert nie może tego przegrać i tak będzie, chyba że znów zostanie oszukany jak z Kulińskim.
Światowa czołówka. Ward będzie tym, który przełamie w końcu Kowaliowa?
Trudne pytanie. Ward nie przegrał od 12 roku życia i myślę, że swoim ringowym IQ może przełamać Kowaliowa i wygrać z nim na punkty.
Na koniec słowo Piotra Podłuckiego do kibiców.
Cóż mógłbym powiedzieć. Zapraszam wszystkich do śledzenia mojej kariery. Myślę, że gdy tylko przyjdą walki, zyskam większą uwagę kibiców i pokażę wszystkim co znaczy FuryBox. Bardzo dziękuję za poświęcony czas i merytoryczną rozmowę.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Ireneusz Fryszkowski
fot. www.facebook.com/piotrfuryboxpodlucki
O proszę mój cytat 🙂 Szczerze przyznam nie znam chłopaka. Deklaracje odważne, skoro nie chce budować rekordu,to z chęcią zobacze jego potencjał. Czekam na walkę. Odnośnie jeszcze Norasa. Dostanie lanie i sędziowie nie będą potrzebni.