Walka Izu Ugonoha ze słabym Argentyńczykiem miała nie wnieść nic nowego do boksu Polaka. Możemy być jednak zadowoleni. Izu pokazał nowe możliwości – istotne w wadze ciężkiej.
Po Tańcu z Gwiazdami i półrocznej przerwie Izu Ugonoh (16-0, 13 KO) przystąpił do walki z nikomu nieznanym Argentyńczykiem Ricardo Ramirezem (13-2, 10 KO). Żartowano, że to kolejny bum dla Izu, a eksperci pisali, że po tej walce nie dowiemy się niczego nowego, w którym miejscu jest boks Izu i czy stać go na duże wyzwania.
Było jednak dokładnie odwrotnie mimo, że scenariusz walki potoczył się tak jak wszyscy tego oczekiwali. Izu zaczął łamać rywala w pierwszej połowie walki i celu swego dopiął w 4. rundzie nokautując Argentyńczyka.
Ważne jest to, że Izu wygrał w innym stylu niż dotychczas, a mianowicie szybkimi i silnymi ciosami na tułów. Ramirez przykląkł 3 razy po dwóch ciosach na wątrobę i ostatnim w splot społeczny. Dotychczas Izu był znany raczej z piorunujących ciosów na głowę przeciwników. Tym razem detonował bomby z opóźnionym zapłonem na tułów.
Istotnie jest również to, że Ugonoh przechodząc do wagi ciężkiej i przybierając na wadze ponad 10 kg, nie zatracił płynności ruchów i dużej dynamiki. Zmiana tempa, przyśpieszenia i zróżnicowane ciosy zadane z precyzją i dość dużą swobodą jak na wagę ciężką – to elementy, które mogą być istotne w starciu z dzisiejszymi olbrzymami wagi ciężkiej.
Jedynym mankamentem była opuszczona lewa ręką, dzięki której Argentyńczyk raz mocno trafił prawym Polaka. To element do wyeliminowania na treningach – bardzo ważny, bo top wagi ciężkiej wykorzysta taki moment nieuwagi z całkowitą bezwzględnością.
Izu Ugonoh planuje stoczyć w tym roku jeszcze dwa pojedynki. Pierwszy we wrześniu, a drugi na Polsat Boxing Night w listopadzie. Przeciwnicy nie są jeszcze znani, ale warto przy okazji pomyśleć o takim rywalu, z którym mógłby przeboksować dłuższy dystans i sprawdzić swoje umiejętności na przestrzeni więcej niż 5 rund. Teraz już czas na wielkie walki!
Ireneusz Fryszkowski
fot. www.facebook.com/iugonoh
Nic nie wiemy dalej – tylko tak można opisać ten pojedynek. Izu bił doły ponieważ Argentyńczyk szczelnie był zasłonięty garda.
Z jednej strony tak. Wykorzystał ten sparing do przetestowania różnych płaszczyzn zadawania ciosów.