Krzysztof Głowacki pokazał serce w walce ze Stevem Cunninghamem. Nasz mistrz świata federacji WBO w wadze junior ciężkiej jest wyjątkowy. Ma coś czego nie ma Mateusz Masternak i Krzysztof „Diablo” Włodarczyk.
Polak zaczął od mocnego uderzenia. Już w 2. rundzie Steve Cunningham był dwukrotnie liczony. Amerykanin ponownie zapoznał się z deskami w 10. i 12. rundzie. Ten ostatni nokdaun w wykonaniu Krzysztofa Głowackiego pokazał, że nasz rodak ma niesamowite serce do walki. W końcowych rundach słaniał się już bowiem ze zmęczenia na miękkich nogach, a mimo wszystko potrafił jeszcze zadać cios pieczętujący jego wspaniałą wygraną.
Czy Steve Cunningham mimo 40 lat na karku i gorszej pracy nóg niż zwykle postawił wymagające warunki naszemu mistrzowi? Myślę, że tak. Sam Głowacki po walce powiedział, że przyjął od niego w drugiej części walki silny cios na wątrobę, co odjęła mu trochę pary, której w całej walce jak było widać miał sporo. Poza tym w 2. rundzie gdy Cunningham stracił 2 punkty poszedł na wymiany ciosów i byliśmy świadkami bokserskich fajerwerków. Walka mogła się podobać.
Mimo, że USS jest już u schyłku swojej kariery nie był to przeciwnik jak poddający się po pierwszym ciosie Włodarczyka Walery Brudow czy Francisco Palacios, który więcej wypowiedział słów przed walką z Michałem Cieślakiem niż zadał ciosów. Cunningham był ciężkim testem dla Krzysztofa Głowackiego, który zdał wzorowo. Nie była to klasyczna łatwa obrona jaką promotorzy dają nowemu mistrzowi by bezpiecznie wpłynął na spokojnej wodzie w sam środek oceanu mistrzowskich walk.
Dlatego Głowackiemu należą się szczególne słowa uznania, że podołał. I choć nie znokautował Cunninghama, to pokonał go w stylu robiącym wrażenie zamykając usta Marco Huckowi, który twierdził, że Krzysztof jest mistrzem „przypadkowo”.
Krzysztof Głowacki jest prawdziwym mistrzem z dużą szansą na wieloletnie panowanie na tronie WBO i unifikację tytułów innych federacji. Posiada bowiem z jednej strony to czego nie pokazał dotąd Mateusz Masternak, czyli silny nokautujący cios – kluczowy element do wygrywania pojedynków w wadze junior ciężkiej.
Z drugiej strony, w przeciwieństwie do Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka ma mocną psychikę pozwalającą toczyć boje na równym mistrzowskim poziomie. Przykład? Diablo za każdym razem gdy dziennikarz mówi o nim „były mistrz” denerwuje się i otwarcie o tym mówi, że bardzo go to boli. A co mówi Główka? „Nie biorę do głowy tego, że jestem mistrzem świata – ja po prostu walczę o mistrzostwo świata”. Głowacki nie rozpamiętuje walk w głowie, on ma po prostu robotę do zrobienia w ringu.
Razem z jego stylem wojownika nieunikającego otwartych wymian mamy szansę na wielkie emocje bokserskie na długie lata.
Ireneusz Fryszkowski
Zobacz VIDEO: Głowacki – Cunningham. Skrót walki
Master bije ciosy sztywno, nie potrafi pójść za ciosem. Brakuje mu insyktu killera. Nie widzę go w roli triumfatora z nikim z czołówki. Diablo zawsze będzie miał argument w postaci petardy w łapie, aczkolwiek z wiekiem co raz bardziej będzie spadała dynamika. Przecież Diablo nigdy nie był demonem szybkości. Dlatego uważam że szkoda czasu na Mastera, trzeba atakować czołówkę póki czas.
Spytaj Janika czy Masternak nie ma nokautującego ciosu..;)
Nie ma instynktu zabójcy, nie ma psychiki killera. Cios i umiejetności ma .
Jeden Janik wiosny nie czyni. Spójrz na walki na klasowym poziomie. Tam Master choć wygrywał nie nokautował. Albo jak z Bellew. Pojedynek wyrównany. Ale bez ciosu Master nie przechylił go na swoją korzyść. Główka przeciwnie. Na punkty przegrywał z Huckiem, ale ciosem go powalił, a w walce ze Cunnem dwa pierwsze nokdauny ustawiły walkę.
Głowacki to jeden z bokserów, którego jeśli walki nie uda mi się zobaczyć to strasznie żałuje. Przed walką spokój, a w ringu emocje niesamowite. Przyjemnie się go ogląda. Steve też pokazał się z dobrej strony chociaż jak widzieliśmy, to nie wystarczyło na naszego mistrza 😉