Chciałbym robić większe gale

Z szefem grupy promotorskiej Thunder Promotions Krystianem Cieśnikiem o pracy promotora, pieniądzach w boksie, planach na 2016 r. i Szpilce rozmawia Ireneusz Fryszkowski.

30 stycznia grupa Thunder Promotions organizuje galę „Champions Fight Night”. Skąd pomysł na taką nazwę?

Nazwę zaproponował mój partner biznesowy Bogdan Bliźniak. Jego Klub nosi nazwę Gdański Klub Sportowy Champion i na to przystałem. W zamian zawodnik polecony przez Thunder Promotions będzie miał główną walkę na gali.

Walką wieczoru będzie występ Przemysława Opalacha (17-2, 15 KO)? Nazwa na pierwszy rzut oka kojarzy się kibicom z obecnością mistrzów boksu czy Premier Boxing Champions Ala Haymona.

Tak. Opalach będzie w walce wieczoru. Pewnie i takie skojarzenia są. Ja od 2 lat nazwę gali miałem Tropical Club Fight Night, a na prośbę Bogdana na ten cykl ją zmieniliśmy.

A jak Pan reaguje na takie komentarze: „Jak w Gołębiewie Średnim to gala będzie średnia…”? Dobre gale muszą być tylko w dużych miastach?

W ogóle nie reaguję. Wiemy, że nasze gale to nie gale Polsatu. Ludzie, którzy czasami komentują boks czy inne sporty, mają ograniczone pole widzenia. Nie widzą dużo rzeczy od środka. Dlaczego w Polsce tak ciężko zorganizować porządną galę boksu? Po pierwsze, bilety w Niemczech na galę kosztują np. 25 euro, w Polsce 25 zł, a przeciwnik na galę kosztuje tu i tu tyle samo. Po drugie jak sponsor da w Niemczech 1000 euro to w Polsce ten sam da 1000 zł. Więc w Niemczech uzbieram budżet gali np. na poziomie 35 tys. euro, a w Polsce 35 tys. złoty. Dlatego w Anglii czy Niemczech czasem w jeden weekend jest przez to więcej imprez bokserskich niż w Polsce przez 6 miesięcy. Chciałbym robić większe gale, ale to nie jest takie łatwe.

W czym jest największy problem? W pieniądzach i znalezieniu odpowiednich sponsorów? To chyba trudne. Nawet sami bokserzy ogłaszają na swoich profilach społecznościowych, że wynajmą swoje plecy na reklamę. Biznes w Polsce nie garnie się do boksu?

Oczywiście największym problemem jest pozyskanie dużych sponsorów. I tutaj jest największa bolączka. Czy biznes się nie garnie do boksu? Na pewno więksi i bardziej wartościowi sponsorzy są przy siatkówce, piłce nożnej czy skokach narciarskich. Są tam banki, przedstawiciele spółek Skarbu Państwa, przy boksie nic takiego nie ma. Więc i w Polsce nic z boksem na przód się nie ruszy.

Może chodzi o poziom boksu na takich mniejszych galach? Ostatnia gala Marcina Najmana w hotelu Hilton w Warszawie z udziałem Iwony Guzowskiej i aktorki Ewy Kasprzyk została wyśmiana przez kibiców. Co dopiero ma o tym myśleć biznes.

Ciężko mi się odnieść do ostatnie gali Marcina, gdyż jej nie widziałem. A poziom dużo nie wzrośnie gdy nie ma sponsorów na to. Powiem więcej – ile było gal największej grupy w Polsce w 2015 roku, a ile było w 2014? Niestety oni też na dzień dzisiejszy na wiele wyższym poziomie odczuwają braki sponsorskie.

Pana jeden z lepszych zawodników Damian Mielewczyk walczy w dniu gali „Champions Fight Night” w Kanadzie na gali Kowaliew – Pascal. Jest to duża szansa dla niego na promocję. W kontekście tego o czym rozmawiamy, czyli zapewnienia odpowiedniego poziomu i emocji nie żałuje Pan jednak, że nie będzie walczył na Pana gali?

Oczywiście, że wolałbym żeby Damian walczył u nas na gali, bo on zawsze daje dobre walki, ale propozycja z Kanady była tak dobra, oraz przeciwnik nie jest żadnym Lemieux czy Bizierem, że naprawdę było warto odmówić. Przecież nie oszukujmy się, taki Damian kocha boks, żyje tym, ale ma też rodzinę i chce żeby ta żyła w jak najlepszych warunkach.

Udało się już Panu uzyskać informację czy walkę Mielewczyka pokaże jakaś polska telewizja?

Jest duża szansa, że walkę pokaże Polsat Sport, który z tego co wiem ma wykupione prawa do gali Kowaliew – Pascal.

A galę „Champions Fight Night” 30 stycznia będziemy mogli gdzieś zobaczyć?

Pewnie będzie kilka walk nagranych i puszczonych w Bokser.org, ale głównie bokserskie.

Będzie Pan powiększał liczbę bokserów w swojej grupie? Kto budzi nadzieję na wielką karierę? Jakie plany rozwoju na rok 2016?

krystianciesnikDojdzie w 2016 roku maksymalnie trzech zawodników. Z dwoma podpisujemy kontrakt w styczniu. Plany są ambitne, chcemy sprowadzić trenera z Ukrainy, jesteśmy na etapie wniosku wizowego. Thunder Gym w 90% gotowy. Na koniec marca robimy dużą galę w Tczewie, gdzie będzie można naprawdę zobaczyć solidne walki. Ogólnie powoli coś się rusza.

Czyli kierunek, o którym mówił Pan w wywiadach, że chce znaleźć niszę w organizowaniu gal w małych miejscowościach? Którą z takich gal uważa Pan za swój największy sukces organizacyjny?

W dużych miastach ciężko się przebić. Więc tylko miasta do maksymalnie 100 tys. mieszkańców, a najlepiej w granicach 50 tys. Najlepsza nasza gala była w Malborku w 2013 r.

Pamięta Pan jak Wisła Kraków wygrała z Barceloną 1:0 w 2008 r.?

Nie za bardzo już pamiętam.

Pytam o to bo na koniec nie sposób nie zapytać o walkę Wilder – Szpilka. Napisał Pan na Twitterze: „Deontay Wilder wybije Szpilce szybko sen o Ameryce. Niestety, nie jestem przeciwko Szpilce, ale to tak jak Barca grałaby z Wisłą Kraków”.

Oczywiście ma Pan rację, ale na 100 meczów Barcelony z Wisłą Kraków 95 Wisła by przegrała, więc dla mnie Szpilka ma w tym wypadku 5% szans. Naprawdę chciałbym się mylić, bo mistrzostwo świata w ciężkiej to ogromne wyróżnienie dla Polski i środowiska bokserskiego, ale mam taką opinie, a nie inną.

Dziękuję za rozmowę.

fot. www.facebook.com/thunderboks

Opublikowane przez: