Podczas rewanżowej walki Ewa Piątkowska – Karina Kopińska kibicie nie powinni się nudzić. Była mistrzyni świata stanie naprzeciw ambitnej pięściarki, której ujemny rekord nie odzwierciedla solidnych umiejętności i bokserskiego doświadczenia.
Ewa Piątkowska (13-1, 4 KO) po zdobyciu pasa WBC w 2016 r. nie miała udanej kariery. Zamiast konsumować mistrzostwo świata kolejnymi obronami, wyjazdami za granicę i unifikacjami z atrakcyjnymi boksersko i finansowo rywalkami, stoczyła przez te 4 lata tylko… 3 walki.
Warto zaznaczyć, że od zdobycia mistrzostwa grupa Knockout Promotions zorganizowała jej tylko jedną walkę – z Ornellą Domini w listopadzie 2018 r. Walka z Marią Lindberg na PGE Narodowym w maju 2018 r. była zorganizowana przez Marcina Najmana, a walka z Kamilą Boką w lipcu 2019 r. przez Wach Boxing Team i Mazur Boxing.
Niezawiniony przez pięściarkę brak aktywności był powodem tego, że federacja WBC postanowiła odebrać jej pas mistrzowski i wystawić go jako wakujący. Po trofeum zgłosiła się słynna Claressa Shields i dziś jest jego posiadaczką.
12 czerwca Ewa Piątkowska stanie do walki z Kariną Kopińską. Będzie to pierwsza gala w Polsce po przerwie od imprez bokserskich spowodowanej pandemią koronawirusa. Z tego względu dobór rywalek był ograniczony, bo przez zakaz podróżowania nie mogła to być pięściarka spoza Polski.
– Od początku wiedzieliśmy, że jesteśmy ograniczeni do rywalek z Polski. Karina była najlepszym wyborem ze względu na serce, ambicję i styl walki. Od czasu naszego pojedynku w 2016 roku stoczyła blisko 30 walk, więc nie jest ściągnięta z kanapy – mówi Ewa Piątkowska.
„Tygrysica” wobec braku walk w Polsce swoje oczy skierowała w stronę USA, gdzie boks kobiet odrodził się, a Amerykanie mają obecnie 5 mistrzyń zawodowych, w tym dwie Jessicę McCaskill (8-2. 3 KO) (WBA i WBC) i Mary McGee (27-3, 15 Ko) (IBF) w wadze super lekkiej, w której Ewa Piątkowska zamierza teraz występować.
– Cieszę się, że w końcu mogę wrócić do mojej naturalnej wagi. W planach miałam start w USA, ale oczywiście w obliczu pandemii wszystko zostało przełożone. Po walce nadal będę się kierowała za ocean – wyjaśnia swoje plany Piątkowska po zakończeniu pandemii.
Jak wygląda jej kontrakt z grupą Knockout Promotions Andrzeja Wasilewskiego, na galach której Ewa Piątkowska konsekwentnie nie występuje? – Mój kontrakt z KP jest ważny, ale działam sobie obok i sama podejmuję decyzje – informuje była mistrzyni świata.
W Polsce Ewa współpracuje z Mariuszem Wachem i Jerzym Mazurem, którzy postanowili założyć grupę promotorską. I właśnie dzięki ich uprzejmości skorzysta 12 czerwca i powalczy z Kariną Kopińską. Za oceanem znalazła już menedżera, ale na jego personalia będziemy musieli jeszcze poczekać, aż walka w USA dojdzie do skutku.
Czy Ewa Piątkowska walkę z Kariną Kopińską traktuje jako walkę na przetarcie? – Wiem, że nie można jej lekceważyć. Do tej pory ćwiczyłam w domu i w lesie, ale od poniedziałku rozpoczynam zajęcia z trenerem – odpowiada Piątkowska.
Formę na walkę zapowiada również Karina: – Formę cały czas trzymam, kocham sport i mimo tej całej sytuacji panującej na świecie nie wyobrażam sobie nie ćwiczyć, jest dużo możliwości. Ale od boksu miałam odpoczynek około 2 miesiące, jednak myślę że mi to nie zaszkodzi. Tak, dam radę się przygotować do tej walki – odpowiada na pytanie czy zdąży się przygotować.
Karina Kopińska (13-32-4, 3 KO) to bardzo doświadczona zawodniczka. Od czasu ich pierwszej walki w maju 2016 r. stoczyła aż 29 pojedynków. I choć jej rekord na papierze nie wygląda olśniewająco, to warto wyjaśnić, że wiele tych walk widniejących jako przegranych było wyrównanych, na terenie gospodarzy i w dużej części z bokserkami nie w wadze piórkowej, w której Karina Kopińska naturalnie występuje, ale w wyższych dywizjach.
– Czekam zwłaszcza na oferty w mojej wadze (57,200kg), wiem, że tu mogę więcej zwojować, chciałabym wygrać jeszcze parę walk zanim skończę tę przygodę, ale nie każdy chce ze mną walczyć i zazwyczaj dostaję oferty z mocnymi faworytkami z wyższych kategorii – przyznaje Karina Kopińska.
I właśnie w wyższej kategorii – super lekkiej odbędzie się walka Piątkowska – Kopińska. – Mój promotor nie był chętny na tą walkę, głównie ze względu na wagę, Ewa nie chciała się zgodzić ani na pół kilograma mniej niż 63. Jednak zgodziłam się, parę razy zdarzyło mi się już walczyć w tej wadze, z równie mocnymi zawodniczkami. Nie wiadomo kiedy boks zagraniczny wróci życia, dlatego pomyślałam czemu nie… Myślę, że to może być fajna walka. Ludzie tęsknią za boksem, wielu lubi boks kobiecy, więc dajmy im to! – mówi Karina Kopińska.
Oddzielną i bardzo liczną kategorię w rekordzie Kariny stanowią walki, w których została zwyczajnie oszukana na korzyść lokalnych bohaterek co do których ich promotorzy mieli swoje plany budowania rekordu i zdobywania mistrzowskich pasów.
Przeczytaj: Kopińska bez pasów przez niemieckie sędziowanie >>
Skalę tego jak rekord Kariny Kopińskiej jest mylny obrazują rywalki, z którymi Karina powinna przy uczciwym sędziowaniu wygrać i ich osiągnięcia w boksie zawodowym. Do takich należą m.in. Patricia Berghult – obecna mistrzyni interim WBC i IBO w wadze super półśredniej, Elena Gradinar – była mistrzyni IBF Inter-Continental czy Elina Tissen – mistrzyni WIBF i GBU.
Kopińska jednak nigdy głośno nie narzekała na taki obrót spraw i zawsze przyjmowała ciężkie wyzwania z najlepszymi zawodniczkami. Podobnie jest tym razem. – Nie będę narzekać czy też się tym później tłumaczyć, bo jestem dorosła i wiem co robię i skoro przyjęłam ofertę walki to podchodzę profesjonalnie i będę walczyć jak równa z równą. Jest nas na tyle mało w Polsce, że możliwości są okrojone – zapewnia pięściarka grupy Silesia Boxing.
Czego możemy spodziewać się walce Piątkowska – Kopińska? Znając style pań szykuje się bardzo interesujące widowisko. Ich pierwsze starcie to jedna z lepszych dla oka walk w historii polskiego zawodowego boksu kobiet. Ewa Piątkowska na pewno będzie górowała warunkami fizycznymi i przede wszystkim siłą ciosu, natomiast Karina Kopińska nadrabia z naturalnie cięższymi rywalkami mobilnością, pracą nóg, ciosami na korpus i walecznością. – Fakt, tu różnica wagi zrobi swoje, Ewa jest bardzo silną zawodniczką, to jej atut, ma bardzo mocne uderzenie, więc będę musiała uważać, a jak będę boksować to zobaczymy w ringu – mówi Kopińska.
Nie znamy jeszcze pełnej karty walk gali 12 czerwca, ale śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że walka Piątkowska – Kopińska może być zdecydowanie bardziej widowiskowa od głównej walki wieczoru Mariusz Wach – Kevin Johnson. „Wiking” do demonów szybkości i finezji ringowej nie należy, a „Kingpin” prezentuje ultra nudny defensywny boks.
Czy panie skradną show? Jest na to duża szansa.
Ireneusz Fryszkowski
fot. materiały organizatora, ringblog.pl, archiwum Kariny Kopińskiej