Laura Grzyb: trzeba wyjść i nastawić się na wojnę

Laura Grzyb o pierwszej walce na ringach zawodowych i walce – marzenie z Katie Taylor, 3 minutowych rundach i mniejszych rękawicach dla kobiet, boksie olimpijskim i zawodowym.

Ireneusz Fryszkowski: 23 marca wystąpi pani w Łomży w debiucie na ringach zawodowych. Skąd decyzja by przejść na zawodowstwo?

Laura Grzyb: Na to się złożyło kilka czynników, związanych z boksem olimpijskim. Nie chciałabym jednak sięgać pamięcią co tam się stało i przykrego mnie spotkało. Teraz skupiam się na boksie zawodowym, na walce w debiucie. Jestem zadowolona z tej decyzji, którą podjęliśmy razem z moim trenerem i mentorem Aleksandrem Maciejowskim. Myślę, że był to dobry krok patrząc na sytuację boksu olimpijskiego na świecie i zawirowania w AIBA.

Występuje pani na gali KnockOut Promotions. Związała się pani z tą grupą czy to okazjonalna współpraca?

Nie jest tajemnicą, że trener Maciejowski od wielu lat wspólnie z klubem Global Boxing Tarnów współpracuje z Mariuszem Kołodziejem. Dzięki jego zaangażowaniu udało się nawiązać współpracę z Andrzejem Wasilewskim. Jest to współpraca bezkontraktowa. Będę reprezentować Global Boxing, ale występować na galach grupy KnockOut Promotions. Nie będę z nikim innym współpracować, tylko na wyłączność z Andrzejem Wasilewskim. Tak to zostało uzgodnione. Natomiast żadnego sztywnego kontraktu nie podpisaliśmy.

Cel Igrzyska 2020 nadal pozostaje celem numer jeden? Tak mówiła pani rok temu.

Sytuacja obecnie wygląda tak, że nadal nie zostały zatwierdzone oficjalnie nowe kategorie wagowe. Nie jestem obecnie w stanie zbić wagi do kategorii muszej 51 kg, ani nie czuję się na siłę rywalizować w kategorii lekkiej 60 kg, ponieważ moja waga zawsze była 54, choć czasem udało mi się wypracować 57 kg. Nie dołożono na razie oficjalnie tej kategorii, więc nie mam możliwości rywalizować o tę kwalifikację. Jednak tak jak podkreślam – boks jest pod znakiem zapytania na Igrzyskach Olimpijskich. Także myślę, że na ten moment Igrzyska w Tokio schodzą na dalszy plan. Natomiast w kolejnych latach jak najbardziej. Dalej przyświeca mi idea olimpijska i jak dla każdego sportowca, byłoby to spełnienie moich marzeń. Udało się to pogodzić i można startować z boksu zawodowego na Igrzyskach.

Nowa trenerka kadry narodowej Karolina Michalczuk będzie jeszcze zainteresowana współpracą?

Nie mam pojęcia. Obecnie ani ja, ani mój trener nie jesteśmy w kontakcie z Karoliną Michalczuk od czasu ostatniego mojego udziału w zgrupowaniu kadry narodowej. Nie rozmawialiśmy też z nią o tym, że podjęłam decyzję o przejściu do boksu zawodowego. Zobaczymy jak to się potoczy, co będzie dalej, jakie będą propozycje i oczywiście jakie kategorie wejdą na Igrzyska Olimpijskie.

Sylwia Kusiak powiedziała, że szkoda zdrowia i ładnej buzi na zawodowstwie. Pani nie będzie szkoda?

Czy ja wiem? Myślę, że to wszystko zależy od tego kto jak się czuje na siłach, gdzie mierzy i jak widzi swoje umiejętności. Ja w siebie wierzę, wierzy we mnie mój trener, który każdego dnia dodaje mi motywacji i wiary w to, że jestem dobra i mogę sobie w boksie zawodowym poradzić. Więc jakoś o tym nie myślę. Wiadomo, że jest to boks zawodowy i wszystko może się zdarzyć, bo bardziej będę narażona na jakieś ciosy i kontuzje. Natomiast wiem, że stać mnie na to, żeby dawać dobre walki i dobrze boksować. Nie można myśleć, czy się dostanie po buzi czy nie. To jest sport i czy byłabym dalej w boksie olimpijskim czy teraz w zawodowym, tu i tu jesteśmy narażone na kontuzje.

Mówi się, że żeby zwiększyć prawdopodobieństwo większej liczby nokautów boksu kobiet, a tym samym jego atrakcyjność należy wprowadzić 3 minutowe rundy. Popiera pani ten pomysł?

Na to czy będą nokauty czy nie, nie ma wpływu ile będą trwały rundy. Myślę, że wydłużenie czasu do 3 minut w przypadku kobiet może wiązać się z tym, że walki będą wyglądały jeszcze gorzej, bo będzie się to ciągnęło. Wydaje mi się, że tylko około 20-30 proc. kobiet w boksie zawodowym będzie w stanie przez 3 minuty w rundzie prowadzić wysokie tempo walki. Więc jest to słaby pomysł. Dla mnie jednak nie będzie miał znaczenia, bo staram się zawsze na 100 proc. przygotować do walki i bardzo ciężko pracuję. Dzisiaj kobiety w boksie zawodowym nie są jeszcze gotowe na to, żeby w wysokim tempie przepracować 3 minuty w ringu. 4 rundy może tak, ale 8-10? Myślę, że nie.

A mniejsze rękawice by bić mocniej i nokautować?

Nie ma to żadnego znaczenia. Słabej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy. Jeżeli zawodniczka wie czego chce, przepracuje ciężko okres przygotowawczy, jest gotowa i pewna swoich atutów, to zrobi w ringu co zechce. Wierzę w to, że jeżeli będzie mi dane, to niezależnie od tego jakie to będą rękawice, będę dawać dobre walki i uda mi się nokautować. Także nie zwracam uwagi ile trwa runda, jakie są rękawice. Trzeba być gotowym do walki i dać z siebie wszystko.

Jest pani znana z ofensywnego stylu. Zamierza pani wnieść coś ekstra dodatkowego do boksu zawodowego?

Skupiliśmy się teraz z trenerem na zbudowaniu siły fizycznej, bo wiadomo, że specyfika boksu zawodowego różni się od boksu olimpijskiego. Tam skupialiśmy się na szybkości, dynamice i na tym, żeby przechytrzyć zawodniczki. Teraz chciałabym wyjść do ringu i od pierwszej rundy dominować, pokazać, że to ja będę rządzić w ringu. Nastawiliśmy się z trenerem na ofensywny boks.

To chyba dobry pomysł. Pani koleżanka Wiktora Sądej teoretycznie lepsza została zdominowana fizycznie w debiucie zawodowym przez agresywną Dorotą Norek i przegrała. Czasem więc ta podbudowa z boksu amatorskiego – nawet solidna – nie wystarcza. Boleśnie przekonała się też o tym utytułowana Tasha Jonas w walce z Viviane Obenauf, z którą miała łatwo wygrać.

To jest to o czym mówię. Umiejętności z boksu olimpijskiego na pewno zrobią swoją robotę. Ja mam za sobą ponad 130 walk w boksie olimpijskim i można po części bazować na tym doświadczeniu. Ale w boksie zawodowym trzeba się właśnie skupić na tej fizyczności i w ringu nie liczyć na to, że uda się technicznie ładnie boksować. Nie, trzeba wyjść i nastawić się na wojnę, od początku dominować i to będzie kluczem do zwycięstwa.

Boks kobiet rozwija się i staje się coraz bardziej popularny. Jednak w dalszym ciągu wiele osób jest sceptycznych. Nawet gdy kobiety dają dobre walki, to często słychać głosy: Babochłopy.

Chciałabym zmienić nastawienie ludzi do boksu kobiet. Chciałabym, żeby zobaczyli, że może być widowiskowy, że kobiety potrafią walczyć, a niejednokrotnie nawet lepiej niż mężczyźni. Natomiast uważam, że takie komentarze są zbędne. Babochłopy… Co miałoby o tym świadczyć? Na pewno nie wygląd. Bo jest wiele kobiet, które uprawiają boks lub inne sztuki walki, są piękne i o wiele ładniejsze od dziewczyn, które uprawiają typowo kobiece sporty. Kobiety potrafią walczyć, są silne i na pewno nie oznacza to, że są babochłopami.

Potrafią walczyć niejednokrotnie lepiej niż mężczyźni… Tak więc zarobki kobiet w boksie powinny być zrównane z męskimi czy tu jednak poprawność polityczna wkracza do boksu?

Ja dopiero wchodzę do boksu zawodowego. Gdzieś tam ta strona finansowa jeszcze mnie nie dotyczy. Nie zagłębiam się na razie w to i skupiam się na sferze sportowej i przygotowaniach. Natomiast jeśli chodzi o zawodniczki wysokiego szczebla jak Katie Taylor i Claressa Shields to uważam, że powinny zarabiać takie pieniądze jak na tym poziomie mężczyźni. Dlaczego mają zarabiać mniej, jeśli są na tym samym poziomie światowym, toczą bardzo dobre walki, widowiskowe.

Katie Taylor. Powiedziała pani, że jednym z marzeń sportowych jest walka z nią. Odważne marzenie patrząc na to co robi z rywalkami.

Tak, ale mówiłam też o tym, że moim celem jest mierzyć się z czołówką w ogóle. Dla mnie jako sportowca z dużymi ambicjami nie sprawia dużej satysfakcji, czwarta lub piąta wygrana z tą samą zawodniczką lub walki z Polkami na naszym podwórku. Chcę nowych sportowych wyzwań, chcę walczyć z najlepszymi. Chcę się z nimi mierzyć i sprawdzać cały czas na jakim poziomie jestem i ten poziom podnosić. Nie wykluczam więc, że chciałabym się kiedyś z nią zmierzyć. Wiadomo, że dopiero zaczynam i wchodzę do boksu zawodowego. Natomiast wierzę, że ze sztabem, który teraz mam jestem w stanie do tego dotrzeć. Niezależnie jak taka walka się skończy, jest to moje marzenie.

To wróćmy do pierwszej walki na tej drodze, czyli najbliższej przeciwniczki. Tereza Dvorakova pochodząca z kickboxingu. Co może pani o niej powiedzieć?

Przestudiowaliśmy walki Terezy i wiemy, że w boksie zawodowym miała jedną walkę – debiut, który przegrała na punkty. Natomiast w kickboxingu jest to zawodniczka klasy europejskiej, jak nie światowej. Toczyła walki o pasy mistrzyni Europy w K1, w Azji walczyła w dużych prestiżowych turniejach. Ma bogatą karierę w kickboxingu zawodowym i amatorskim, więc na pewno potrafi się poruszać, ma ukształtowaną sylwetkę, ustawienie. Myślę, że jesteśmy z trenerem gotowi na tę walkę.

W czerwcu 2018 r. wystąpiła pani gościnnie w walce amatorskiej na gali KnockOut Promotions w Rzeszowie. Zrobiła pani wrażenie na komentatorach, a kibice też byli zadowoleni z jakości walki i pisali w Internecie np. Wow super wygląda ta Laura Grzyb! Podobnie będzie w sobotę?

Mam nadzieję, że tak. W tę walkę w czerwcu wstrzeliłam się akurat z formą, bo byłam przygotowana do Mistrzostw Europy. Wtedy forma była bardzo dobra. Teraz również bardzo ciężko przepracowałam 12 tygodni. Szykowałam się pod tę walkę, czuję w gazie i naprawdę mocna. Potwierdza to mój trener. Mam nadzieję, że będzie dobrze, a nawet lepiej niż wtedy w czerwcu.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Ireneusz Fryszkowski

fot. Radek Denisiuk/In-Art,
zdjęcie pochodzi z galerii https://www.in-art.pl/pf/laura-grzyb/


Opublikowane przez: