W sobotę w Nysie walka dwóch byłych mistrzów świata i ciekawych prospektów. Ale rywale poniżej oczekiwań, zarówno kibiców jak i zapewne samych zainteresowanych.
Miało być mocne uderzenie z początkiem roku 2018 w polskim boksie. Gala w Nysie zapowiadała się naprawdę dobrze. Dwóch byłych mistrzów świata Krzysztof Włodarczyk i Krzysztof Głowacki – te nazwiska zobowiązują. Tymczasem razem dostali rywali słabych, a na dwa dni przed galą Głowackiemu nagle zmieniono przeciwka z Manroya Sadiki na Serhija Radchenko z rekordem 6-0, 1 KO.
Nie chcę potępiać w czambuł zestawień, bo w przypadku Diablo po ciężkim nokaucie przez Murata Gasijewa w turnieju WBSS rywal Adam Gadajew (17-14, 8 KO) może pozwolić odbudować się przede wszystkim psychicznie naszemu zawodnikowi.
Już jednak w przypadku Krzysztofa Głowackiego – ostatni rywale, a także karuzela z nazwiskami przed galą w Nysie każą zastanowić się jak nasz mistrz zaprezentuje się w drugiej połowie roku z podobno mocnym rywalem. Nie wróży to niczego dobrego na przyszłość.
Kibice słusznie wyrażają obawy czy aby w ten sposób kariera Głowackiego nie cofa się, a pięściarz nie rozwija umiejętności, które dziś w czasach bardzo dobrej kondycji wagi cruiser i wielu klasowych pięściarzy będą szalenie istotne, żeby zdobyć ponownie tytuł mistrza świata.
Czy doświadczenie walki z nowym rywalem Serhijem Radchenko, który w swoim rekordzie ma samych bumów i debiutantów wniesie coś do warsztatu bokserskiego Głowackiego? Wysoce dyskusyjna sprawa.
Warto dodać, że gala w Nysie z dnia na dzień traciła na wartości sportowej. Najpierw Piotr Werner, który jest jej głównym organizatorem ogłosił jedną z najbardziej pożądanych walk w Polsce, czyli Ewa Piątkowska – Sasza Sidorenko. To jednak szybko okazało się w ogóle nierealne. Później z karty wypadła właśnie mistrzyni WBC, bo jej występ nie spodobał się Polsatowi.
Następnie kontuzji doznał Przemysław Runowski – jeden z najbardziej obiecujących zawodników grupy SKP.
Oliwy do ognia dolał w ostatnim wywiadzie dla ringpolska.pl Robert Talarek, który ujawnił, że miał wystąpić w Nysie, nie rozważał przez to ofert z zagranicy, ale ostatecznie Piotr Werner przestał się z nim kontaktować i temat jego występu znikł.
Co więc zobaczymy w Nysie? Dwóch byłych mistrzów świata i kilku młodych ciekawych prospektów, którzy umiejętności rywali jakie wniosą do ringu potraktują prawdopodobnie jako sparingi zadaniowe. Nazwiska polskie na karcie bardzo ciekawe, ale trudno będzie galę wypełnić zaciętymi walkami i boksem na dobrym poziomie. A apetyt kibiców po dobrym roku w boksie cały czas rośnie.
Ireneusz Fryszkowski