Adamek dalej w grze. Skrzywdzony Żeromiński

Piękna była pod względem poziomu boksu gala w Częstochowie. I gdyby nie werdykt w walce Wierzbicki – Żeromiński można by powiedzieć, że idealna.

Zaczęło się trochę niefortunnie. Na początku walki Wrzesiński – Laskowski Polakowi na stale mieszkającemu w Szkocji przytrafiła się kontuzja po zderzeniu głowami, tak że pojedynek nie mógł być kontynuowany. Wielka szkoda, bo Laskowski był wielką niewiadomą, a i Wrzesiński nie miał okazji zaprezentować jak zmieniła się jego forma.

W drugiej walce poznaliśmy rozstrzygnięcie kto jest lepszy z duetu Rzadkosz – Gromadzki, których pierwszy pojedynek zakończył się remisem. Pierwsze rundy należały do aktywniejszego Gromadzkiego, ale wydawało się, że Rzadkosz tylko czeka na zadanie zabójczego ciosu. Ostatecznie posłał ich tak naprawdę serię, a ostatni na korpus dopełnił dzieła zniszczenia.

Było coś hipnotyzującego we wzroku Rzadkosza już na ważeniu, podczas twarzą w twarz i gdy stukali się rękawicami przed pierwszym gongiem. Miałem wrażenie, że on już wcześniej wiedział w głowie, że wygra tę walkę.

Również rewanżowa walka Leśniak – Młodziński dostarczyła tylu emocji, co ich pierwsze starcie. Bokserzy nie odpuszczali, nie oddawali pola, zostawiali serce w ringu. Zdecydowanie lepiej niż w pierwszej walce zaprezentował się Młodziński. Dlatego, gdy ogłoszono remis nie krył wyraźnego niezadowolenia. Pas mistrza Polski wagi super lekkiej pozostał bez właściciela.

W kolejnej walce przed własną publicznością udanie zaprezentował się Robert Parzęczewski. Można narzekać, że rywal z Tanzanii, z której ostatnio jest dość duży zaciąg na polskie gale, był słaby, ale Robert był po kontuzji w walce z Tomasem Adamkiem i nie chciano ryzykować odnowienia się groźnego rozcięcia na głowie. W tej walce popularny „Arab” dał ludowi w Częstochowie tego czego ten chciał, czyli efektownego zakończenia walki przed czasem.

Do kontrowersyjnego rozstrzygnięcia doszło w walce Żeromiński – Wierzbicki. Według wielu kibiców i ekspertów wygrał ją waleczny radomianin. Dwóch sędziów było jednak odmiennego zdania. W mojej ocenie wygrał Żeromiński. Wierzbicki kontrbokser trafiał może widoczniej, ale to do Żeromińskiego należała inicjatywa w tej walce.

Widać, że „Pretty Boy” jak określił go na ważeniu Mateusz Borek jest wyraźnie przereklamowany, a promotorzy i media dają mu duży kredyt zaufania. Moim zdaniem zbyt duży jak na poziom prezentowanych umiejętności i na tej walce powinien się już skończyć. Po walce „Żeroma” nie krył ogromnego zawodu i łez.

W walce Adam Balski – Demetrius Banks wszyscy liczyli na szybki i efektowny nokaut „przyszłego mistrza świata” i nowego podopiecznego Gusa Currena. I wyraźnie się przeliczyli. Widać, że Amerykanin był kuty na cztery łapy w bokserskim rzemiośle i choć zaliczył deski, to przegrał tylko na punkty z Adamem Balskim. Dodam również, że Banks pierwszy zawodowy pojedynek stoczył w wieku… 32 lat.

Balski więc oczekiwań kibiców nie spełnił, a ten pojedynek zapewne potraktuje jako dobry materiał szkoleniowy na przyszłość. Na usprawiedliwienie można powiedzieć, że już na początku Polak złamał szczękę. Stąd być może walka wyglądała tak, a nie inaczej.

W walce wieczoru Adamek – Kassi nasz „Góral” zaczął dobrze. Kameruńczyk na początku poruszał się cały czas na wstecznym, a Adamek nacierał. Dopiero w czwartej rundzie Kassi zdominował Polaka na tyle, że Adamek przyjął bardzo dużo ciosów i zaczął gubić się w nogach. Zmieniający często pozycję Kassi był momentami szybszy, wyprzedzał Adamka, walczył niekonwencjonalnie. Dodatkowo zawodnicy razem zmagali się z rozcięciami łuków brwiowych.

Od szóstej rundy Adamek odzyskał inicjatywę i zaczął kontrolować walkę. W ostatniej dziesiątej rundzie Adamek na tyle podkręcił tempo, że sędziowie nie mieli wątpliwości i wytypowali jego jednogłośne zwycięstwo.

Gala w Częstochowie za nami. Dzięki dobrej współpracy Mateusza Borka i Mariusza Grabowskiego mieliśmy okazję zobaczyć ciekawe zestawienia, które gwarantowały prawdziwe ringowe wojny z historią w tle. I choć cieniem na gali położyło się skrzywdzenie przez sędziów Żeromińskiego to było to bardzo dobre widowisko, które miejmy nadzieję organizacyjnie i sportowo będzie punktem odniesienia dla innych promotorów.

Ireneusz Fryszkowski

Opublikowane przez: