Jordan Kuliński: Nie chcę nabijać rekordu na bumach

O walce z Piotrem Podłuckim (4-0, 2 KO), polskich super średnich i dopingu rozmawiam z Jordanem Kulińskim (3-0-1, 1 KO).

17 marca w Żyrardowie na gali Fight Events zmierzy się pan z Piotrem Podłuckim. Przygotowania już ruszyły?

Tak. Od ponad miesiąca jestem w lekkim treningu. Od początku roku treningi zdecydowanie na większych obrotach, zaczęliśmy razem z trenerami pracę pod kątem pojedynku.

Analizował pan rywala? Wydaje się, że półciężki Podłucki ma lepsze warunki fizyczne – dłuższy zasięg ramion i jest wyższy. Pan jest zawodnikiem super średniej.

Ja nie analizuję zawodników. To, że jest wyższy nie ulega wątpliwości, ma na pewno lepsze warunki fizyczne. Ale nie robi to na mnie wrażenia. Nie pierwszy raz zresztą będę walczył z takim zawodnikiem. W ponad 160 walkach amatorskich podejrzewam, że około 130 walk miałem z bokserami o lepszych warunkach fizycznych. Także nie robi mi to różnicy.

Jordan Kuliński i Łukasz Landowski treningPodłucki mówi, że jest w stanie podjąć każdego półciężkiego w Polsce. Pana trener Łukasz Landowski powiedział mi, że półciężkiego może tak, ale super średniego już nie.

Nie wiem jak skomentować słowa trenera Łukasza. Ale same słowa Piotrka o podejmowaniu każdego półciężkiego w Polsce to chyba trochę żart.

Na co dzień Piotr Podłucki waży 85-86 kg. Liczy pan, że zbijanie wagi do limitu, na który się umówiliście 78,5 kg osłabi go?

Nie wiem czy go osłabi. Ja ogólnie chcę boksować w kategorii super średniej, ewentualnie z kilogramem tolerancji. Mój promotor prowadził te rozmowy i powiedział, że Piotr nie da rady zejść poniżej 78,5 kg. Jeszcze niedawno boksowałem w półciężkiej, więc myślę, że nie będzie z tym problemu.

To w czym pan upatruje szanse? W intensywnym półdystansie, który był skuteczny w walce z Norbertem Dąbrowskim?

Zawsze ze względu na krótkie ramiona i niezbyt dobre warunki fizyczne używałem tego krótkiego półdystansu – na chwilę zadać cios i gdzieś tam odejść. Więc pewnie tak to będzie wyglądać, mimo jego warunków fizycznych.

Barki już zdrowe? Spotkałem się z opiniami, że Kuliński szybko traci kondycję i „puchnie”, a pan zawsze tłumaczył to kontuzją barków?

W poprzedniej walce z Andrzejem Sołdrą już było widać lepszą pracę barków. Nie są do końca tak zdrowe jak powinny, ale jest zdecydowana poprawa.

Stawką pojedynku jest 10 tys. zł dla wygranego. Przegrany odejdzie z niczym. Taki finansowy nóż na gardle motywuje?

Na pewno jest to bardzo motywujące. Bardzo poświęcam się boksowi i fajnie by było zarabiać na tym pieniądze i wynagrodzić sobie tę pracę.

A co w przypadku remisu? Dostaniecie po 5 tys. zł czy nic nie zarobicie?

Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Nie wydaje mi się, żeby nikt nic nie dostał, ale ciężko mi powiedzieć.

A skąd pomysł, żeby przeciwnikiem był duży półciężki? Nie ma interesujących zawodników w polskiej wadze super średniej?

To pytanie do mojego promotora.

To porozmawiajmy o tych super średnich. Liderem w Polsce według Boxrec.com jest Przemysław Opalach (23-2, 19 KO)? Zasłużenie?

Nie widziałem żadnej jego walki.

A chciałby pan z nim walczyć?

Myślę, że jeśli przyszłaby taka oferta to tak. Jestem przekonany, że w Polsce w super średniej mógłbym wygrać z każdym.

Pas mistrza świata WBF, który posiada to ciekawe trofeum? Czy to „pasek do spodni” jak mówi Andrzej Kostyra?

Tak. Też ma dla mnie taką wartość jak pasek do spodni. Choć na pewno do spodni bym go nie założył.

Paweł Rumiński (2-0, 2 KO) po dwóch walkach zasługuje na miano „króla nokautu”?

Ciężko mi powiedzieć. Miałem okazję sparować z nim tylko raz, parę rund. Przekonałem się, że naprawdę chłopak ma bardzo mocne uderzenie. Wiadomo, jego rywale nie byli jakoś bardzo wymagający. Ale wyglądało to na tyle efektownie, że zostało mu nadane takie miano.

Wygrał pan z Andrzejem Sołdrą (12-5-1, 5 KO). Może do kolekcji Tomasz Gargula (18-4-1, 5 KO) czy jednak to zawodnik, który się już wypalił?

Raczej nie. Po walce z Andrzejem Sołdrą był taki pomysł. Rzucił go mój promotor. Ale nie wydaje mi się, żeby to był cenny pojedynek dla mnie, ani zbytnio marketingowo, ani sportowo. Nie uważam, żeby taka walka miała sens.

Jordan Kuliński i Norbert DąbrowskiW Żyrardowie rok temu w 2. walce zawodowej stoczył pan wyrównany bój z doświadczonym Norbertem Dąbrowskim (19-6-1, 7 KO). Dziś Norbert toczy dobrą walkę z Eleiderem Alvarezem. To chyba nobilituje?

Ja cieszę się strasznie, że Norbertowi udało się dojść do takiej walki. Dla mnie to też jest takie odczucie, że w drugiej swojej walce toczyłem pojedynek jak równy z równym z pięściarzem takiego kalibru, gdzie wtedy byłem całkiem zielony jeśli chodzi o boks zawodowy, a i wówczas moja dyspozycja również nie była najlepsza. Tak. To na pewno jest fajne.

Podłucki mówi, że utrzymuje się z boksu zawodowego. Pan też?

Niekoniecznie. Pracuję też w sklepie Serum Hip-Hop’owa Stolica z odzieżą, stoję na bramkach. Mógłbym utrzymywać się z boksu, ale niestety…

Fight Events zorganizowało panu w 2016 r. 4 walki. Polscy bokserzy dużych grup promotorskich, a nawet ci współpracujący z Alem Haymonem mogą pomarzyć o takiej ilości. Jest pan zadowolony ze współpracy?

Myślę, że tak. Mam organizowane pojedynki tak jak chciałem z wymagającymi zawodnikami. W pierwszej rozmowie z promotorem powiedziałem, że nie chcę nabijać sobie rekordu na bumach, chcę wymagających rywali. Zgadza się. Mam cztery walki w roku. Na początku kariery tak powinny wyglądać walki. Myślę, że tempo walk jest dobre i odpowiednie. Ewentualnie chciałbym, żeby rozłożenie tych walk było troszeczkę inne.

Dlaczego przeszedł pan do boksu zawodowego? 22 lata to wiek, w którym można kontynuować karierę amatorską.

To długi temat… Nie mogłem być dłużej zawodnikiem Polskiego Związku Bokserskiego.

PZB wykluczył z boksu Jordana Kulińskiego na stałe?

To było na jakiś rok, do końca kadencji, także teraz by mnie przywracali.

Ale to ta właśnie decyzja spowodowała, że przeszedł pan na zawodowstwo.

Nie było możliwości by w jakikolwiek sposób szukać kwalifikacji na Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro, więc uznałem, że to było najlepsze wyjście. A później dodatkowo okazało się, że zawodowcy mogą startować w olimpiadzie.

Nowe władze PZB z Leszkiem Piotrowskim zmienią coś w polskim boksie olimpijskim?

Mam taką nadzieję, choć ciężko powiedzieć. Fajnie sprawdza się – tak mi się wydaje – na stanowisku trenera kadry narodowej seniorów Karol Chabros.

Trenuje pan dzieci i młodzież w Landowski Boxing. Widać jakieś światełko w tunelu jak obserwuje pan podopiecznych?

Widzę to od dłuższego czasu i widziałem u siebie we włocławskim macierzystym klubie. Widzę to na treningach u braci Landowskich. To samo, gdy jestem na turniejach młodych pięściarzy. Tak więc jest potencjał w polskich pięściarzach i zawsze był. A jak to będzie, to się okaże.

Jak skomentować ostatnie doniesienia o dopingu u Michała Cieślaka i Nikodema Jeżewskiego?

Ciężko mi komentować to co się stało. Najwyraźniej dopingu w sporcie jest więcej niż nam się wydaje. Ostatnio widać to coraz częściej na każdym kroku. Swoją drogą, co roku jest aktualizowana lista zabronionych środków, więc zawodnicy często nieświadomie biorą coś co już nagle stało się zabronione, a jeszcze rok wcześniej nie było.

Stawia pan sobie jakieś cele na 2017 r. czy będzie brał co promotorzy podsuną?

Po prostu będę robił swoje, a promotor mam nadzieję zapewni mi odpowiednią karierę. Nie mogę powiedzieć, że w tym roku celuję w mistrza świata, ale myślę, że zaistnienie w rankingach na koniec roku jest w zasięgu.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Ireneusz Fryszkowski
fot. ringblog.pl

Opublikowane przez: